Lider opozycji na Białorusi skazany na kolonię karną
Lider opozycyjnego "Młodego Frontu" Źmicier Daszkiewicz został skazany przez sąd w Mińsku na 1,5 roku kolonii karnej za działalność w nielegalnej organizacji.
01.11.2006 | aktual.: 01.11.2006 18:15
Rozpoczęty w miniony poniedziałek proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dopiero na ogłoszenie wyroku wpuszczono kilku dziennikarzy i dyplomatów, wśród których byli ambasadorowie USA i Niemiec, reprezentujących na Białorusi interesy Unii Europejskiej.
Przed budynkiem sądu zebrało się blisko stu działaczy "Młodego Frontu". Wiadomość o wyroku przyjęli okrzykami po białorusku: "Hańba sądowi!", "Uwolnić Daszkiewicza!", "Niech żyje Białoruś!". Rozwinęli transparent z napisem: "Młodego Frontu nie zniszczą" i odśpiewali hymn "Mahutny Boże".
Szef centrum obrony praw człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki ocenił wyrok jako surowy, zwracając uwagę, że maksymalna kara z zastosowanego paragrafu to dwa lata.
Według niego, nie było żadnego uzasadnienia, by utajnić proces. Wydaje się, że sąd skrywał prawną bezpodstawność procesu. Widać, że dowody przeciw Daszkiewiczowi są wyssane z palca, a tzw. przestępstwo - nic nie warte - ocenił Bialacki.
W jego opinii, sędzia nie wydała wyroku samodzielnie, tylko otrzymała polecenie "z góry". Po prostu wykonała polecenie administracji prezydenta, który jest zainteresowany wysokim poziomem strachu w społeczeństwie i ograniczeniem aktywności, przede wszystkim młodzieży - powiedział Bialacki.
Zwrócił uwagę, że Daszkiewicza oskarŻono o to samo, co wcześniej działaczy organizacji "Partnerstwo", skazanych na kary od pół roku do dwóch lat więzienia. Ich proces też toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka przypomniał sprawę szefa niezależnej organizacji inwalidów wojny w Afganistanie Alaksandra Kamarouskiego, u którego podczas rewizji na granicy znaleziono fałszywe dolary, a także sprawę prezes nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys.
To wszystko ogniwa jednego łańcucha - ocenił. Człowiek napisał artykuł w gazecie i od razu podrzucają mu fałszywe dolary. Człowiek kieruje organizacją społeczną i na granicy podrzucają mu brutalnie narkotyki - powiedział Lebiedźka.
Według niego, wyrok na Daszkiewicza to odpowiedź na twierdzenia, że na Białorusi nie ma opozycji. Jak nie byłoby zorganizowanego oporu, nie byłoby takich procesów - podkreślił.
"Młody Front" aktywnie działał w czasie marcowych wyborów prezydenckich, wspierając kandydata sił demokratycznych Alaksandra Milinkiewicza. KGB wszczęło sprawy przeciw kilku aktywistom organizacji. W śledztwie przesłuchano dziesiątki działaczy, sprawy umorzono.
Daszkiewicza aresztowano 15 września, gdy milicja rozpędziła jego spotkanie z działaczami w Mohylewie. W więzieniu przebywa poprzedni przywódca "Młodego Frontu" Pawał Siawiaryniec, skazany za organizację protestów w 2004 roku. Ocenia on, że władze dążą do sparaliżowania działalności największej, opozycyjnej organizacji młodzieżowej.