Liczba ofiar pożarów w Australii wzrosła do 128 osób
Australijska policja podała w
poniedziałek, że liczba ofiar pożarów szalejących w stanie
Wiktoria w południowo-wschodniej Australii sięgnęła już 171 ludzi. Nie wyklucza się, że ofiar będzie jeszcze więcej.
Władze określiły zniszczone w pożodze miasta jako "miejsca zbrodni", gdyż - według policji - w wielu przypadkach ogień był podłożony celowo. Zniszczeniu uległo co najmniej 750 domów. Nie jest to ostateczny bilans.
Z niektórych miejscowości zostały tylko zgliszcza. Przybywają tam ekipy dochodzeniowe, które wciąż odkrywają coraz to nowe zwłoki i są świadkami drastycznych scen.
Choć w wielu miejscach szalejące od soboty płomienie osłabły i ich gaszeniu sprzyjała pogoda, w poniedziałek wciąż się paliło, a wiatr ponownie groził rozprzestrzenieniem się ognia. Meteorologowie ponadto przewidzieli wzrost temperatur w ciągu tygodnia.
To najgorsze w historii Australii pożary, które dzięki suchej pogodzie rozniosły się na dużej przestrzeni południowej części Wiktorii i Nowej Południowej Walii.
Premier Kevin Rudd był wyraźnie oburzony doniesieniami o celowych podpaleniach. - Co powiedzieć o kimś takim - mówił. - Nie ma określeń, by to opisać, innych niż masowe morderstwo.
Władze zapowiedziały, że surowo ukarzą podpalaczy, którzy - według nich - przyczynili się do tragedii.