Leżą i śmierdzą nad głowami strażników miejskich
Dopiero co było głośno o akcji przeciw psim kupom na trawnikach, a teraz słyszymy o... psich kupach na dachu. Jeszcze lepiej: dachu posterunku straży miejskiej. Mieszkańcy warszawskich bloków przy ul. Szegedyńskiej wyprowadzają swoje psy prosto z mieszkania na dach, bo tak jest łatwiej i szybciej.
Dokładnie chodzi o dach łącznika pomiędzy dwoma budynkami mieszkalnymi przy bielańskiej ulicy Szegedyńskiej. Łącznik zajmowany jest częściowo przez nowoczesną mediatekę, a częściowo przez oddział straży miejskiej. Mieszkańcom nie zawsze chce się wychodzić z psami na dwór w "tradycyjny" sposób, więc wyprowadzają je - dla ułatwienia - na dach łącznika. Nie trzeba tu chyba dodawać, że dach pokrywają odchody, a wokół roztacza się mało przyjemna woń.
Co na to strażnicy? Zgłosili problem na posiedzeniu bielańskiej komisji bezpieczeństwa, jednak okazało się, że w tej sprawie nie mogą nic zrobić. - Nie mamy podstaw prawnych, aby interweniować w tym miejscu. To nie jest teren użyteczności publicznej - mówi dla TVN Warszawa Maciej Świątek, zastępca naczelnika bielańskiej straży.
Problem więc przekazano dalej władzom dzielnicy. Te natomiast obiecały, że psi kłopot rozwiążą, montując przy budynku kamery. Burmistrz Grzegorz Pietruczuk mówi, że monitoring rozwiązał już problem zaśmiecania pobliskiego placu zabaw dla dzieci - jest więc przekonany, że pomoże to również w przypadku "psiego wychodka" na dachu.