Lewica: gdzie są kobiety w polityce?!
W opinii polityków Lewicy kobiety, mimo
postulatów różnych partii, w dalszym ciągu odgrywają zbyt małą
rolę w życiu publicznym w Polsce; nie obejmują ważnych funkcji
państwowych, jest ich również zbyt mało na listach wyborczych.
Klub Lewicy zorganizował w Sejmie konferencję pt. "Systemy kwot i parytetów płci w polityce - realia i wyzwania".
Często mówi się, że demokracja bez kobiet to połowa demokracji, ale ja tak naprawdę myślę, że demokracja bez udziału kobiet to tak naprawdę brak demokracji - oceniła wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska.
Przypomniała, że jej formacja od dawna upomina się o prawa kobiet. Jak mówiła, w obecnym parlamencie, podobnie jak i w poprzednich kadencjach, udział kobiet jest mały, wynosi około 20%. Tymczasem - jak podkreśliła - kobiety to ponad 50% naszego społeczeństwa. Na ogół są one lepiej wykształcone niż mężczyźni - zaznaczyła.
Dobrze byłoby, żeby nas w tych ciałach decyzyjnych było po prostu więcej - uważa Piekarska.
Apelowała, aby trochę inaczej spojrzeć na budowanie list wyborczych. Chodzi o to - dodała - aby na listach było więcej kobiet oraz by były one na takich miejscach, które dawałyby im szanse dostania się "do tych decyzyjnych ciał, gdzie zapadają decyzje, poświęcone całemu społeczeństwu".
W opinii szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, w Polsce wciąż istnieje pewna bariera mentalna, która uniemożliwia działanie na rzecz faktycznego równouprawnienia płci. Gdzieś ta bariera jest w naszych umysłach, bariera mentalna, że kiedy przychodzi do rozmowy o równouprawnieniu to jest problem - ocenił.
Lider Sojuszu przyznał, że choć jego formacja dwukrotnie rządziła, również niewiele zrobiła, by upomnieć się o prawa kobiet. Zastrzegł jednak, że Sojusz jest jedyną partią w Polsce, gdzie na czworo wiceprzewodniczących dwoje to kobiety (oprócz Piekarskiej, również Jolanta Szymanek-Deresz).
Napieralski skrytykował również Platformę Obywatelską, która - jak mówił - wydawała się partią postępową, jednak okazało się, że nie chce poprzeć na przykład propozycji lewicy dotyczących refundacji z budżetu państwa zapłodnienia in-vitro czy wprowadzenia do szkół wychowania seksualnego.
Według Napieralskiego, jest tylko jedna lewicowa formacja w Europie - hiszpańska PSOE, która wprowadziła parytety płci w najwyższych władzach państwowych. Premier Zapatero nie bał się najważniejszych ministerstw oddać kobietom, co na pewno jest znaczącym przełamaniem stereotypów - dodał lider Sojuszu.
Napieralski zwrócił uwagę również na język, którego używają m.in. politycy. Tam - jak mówił - najczęściej używana jest formuła męska, na przykład "panowie posłowie", zamiast "panowie posłowie i panie posłanki.
Według szefowej "PES Women" (organizacji kobiecej Partii Europejskich Socjalistów) Zity Gurmai, w najnowszym manifeście PES ("PES Manifesto 2009") przed przyszłorocznymi wyborami do europarlamentu ma się znaleźć punkt dotyczący równouprawnienia płci.
Zadajemy sobie pytanie, czy potrzebujemy rzeczywiście systemu kwotowego. System kwotowy pomaga zapewnić lepszą reprezentację kobiet w polityce - podkreśliła Gurmai. Jak oceniła, te kraje, gdzie udział kobiet w polityce jest większy, funkcjonują lepiej.
Carmen Monton z PSOE, współautorka m.in. ustawy o legalizacji związków homoseksualnych w Hiszpanii przekonywała, że dla większości kobiet parytety są jedyną szansą na zaistnienie w polityce. Jak mówiła, w PSOE najpierw wprowadzono system kwot, później parytetów dla kobiet. Obecnie - według niej - procent jednej płci na listach tej partii nie może przekraczać 60%.