Łętowski przed sądem lustracyjnym
Przed sądem lustracyjnym rozpoczął się proces dziennikarza, dyrektora programu Polskiego Radia dla zagranicy oraz członka Rady Nadzorczej PAP, Macieja Łętowskiego. Rzecznik Interesu Publicznego podejrzewa go o kłamstwo lustracyjne. Proces jest
jawny.
Maciej Łętowski podczas pierwszej rozprawy oświadczył, że nigdy nie był tajnym współpracownikiem służby bezpieczeństwa PRL. Nie podpisywał też żadnych zobowiązań choć był do tego namawiany przez funkcjonariuszy SB.
Nie byłem agentem - powtarzał dziennikarz. Na jego procesie ujawniono jednak, że w 1988 r. SB zarejestrowała go jako tajnego współpracownika o kryptonimie "Łukasz".
Łętowski wyjaśnił, że od połowy lat 70. oficerowie próbowali skłonić go do współpracy wzywając na rozmowy. Jednak dziennikarz, pracujący wówczas w Ośrodku Dokumentacji i Studiów Społecznych, uprzedzał swoich rozmówców, że poinformuje o treści rozmów swojego przełożonego i współpracowników, co też - jak twierdzi - czynił.
Dyrektor programu Polskiego Radia dla zagranicy powiedział, że SB kontaktowało się z nim i wzywało go na rozmowy do końca lat 80. Powiedział też ze Służba Bezpieczeństwa starała się infiltrować jego środowisko a nawet - jak się wyraził - rozbić je od środka. Łętowski oświadczył że w zamian za przychylność dla SB oferowano mu mandat poselski.
Maciej Łętowski przekazał sądowi oświadczenie swojego ówczesnego szefa, że był lojalny wobec swojego środowiska i informował je o treści rozmów z SB.
Proces odroczono do 27 lutego. Na następnej rozprawie ma zeznawać pierwszych dwóch z czterech oficerów SB powołanych na świadków w tej sprawie. (an)