Leszek Miller: zwyciężył naród
Największym zwycięzcą jest naród, naród-suweren, który podjął decyzję. Większość Polaków zdecydowała, że oni sami podejmą decyzję i nie oddadzą możliwości wyboru parlamentowi, że nie potrzebują pośredników w tym względzie - powiedział premier Leszek Miller w radiowych Sygnałach Dnia.
09.06.2003 | aktual.: 09.06.2003 11:18
Sygnały Dnia:Panie Premierze, kiedy Pan się zorientował, że ta magiczna bariera 50% frekwencji zostanie przekroczona? Kiedy dostał Pan taką wiadomość? Czy czekał Pan do ostatniej chwili, do tych pierwszych sondaży PBS-u prezentowanych przez Telewizję Polską?
Leszek Miller:Gdzieś w granicach 17-18-ej, kiedy zaczęły napływać meldunki, że zaczyna się ogromny ruch w lokalach wyborczych, że coraz więcej ludzi odwiedza te lokale, że ustawiają się kolejki i że do dużych miast wracają mieszkańcy, którzy wyjechali, że jest ogromny ruch uliczny, no i z tego wszystkiego można było wnioskować, że wszyscy się spieszą, aby zdążyć i wtedy można było przypuszczać, że frekwencja się poprawi.
Sygnały Dnia:A ta niska frekwencja sobotnia późnym wieczorem? Jakie było wrażenie?
Leszek Miller:Ona była poniżej oczekiwań. Porównywaliśmy się do Litwy, czy do Słowacji – tam były też dwudniowe referenda i tam było powyżej 20%, to mogło martwić, choć z drugiej strony można było zakładać, iż Polacy są przyzwyczajeni do głosowania przede wszystkim w niedzielę, jest to swego rodzaju obyczaj wrośnięty na trwałe w nasze zachowania, i że w niedzielę będzie lepiej, ale oczywiście niepokój był uzasadniony.
Sygnały Dnia:Powiedział Pan wczoraj, że odczuwa radość i satysfakcję, że to naród zdecydował i że nie trzeba było oddawać decyzji w ręce parlamentu. Powiedział Pan, że wtedy po prostu doszłoby do pewnego targu politycznego, gdyby to Sejm i Senat miały decydować o naszej akcesji z Unią Europejską.
Leszek Miller:Oczywiście, największym zwycięzcą jest naród, naród-suweren, który podjął decyzję. Większość Polaków zdecydowała, że oni sami podejmą decyzję i nie oddadzą możliwości wyboru parlamentowi, że nie potrzebują pośredników w tym względzie. Zresztą po to się organizuje referendum, żeby obywatele mogli w sposób bezpośredni wypowiedzieć się. No i bardzo się cieszę, że tak się stało, bo gdyby większość głosujących powiedziała „tak”, ale nie byłoby ponad 50% frekwencji, no to by to oznaczało tyle, że większa część uprawnionych do głosowania oddaje prawo do decydowania parlamentowi. To jest dopuszczalne, zgodne z konstytucją, ale waga tego wydarzenia byłaby już zupełnie inna. Poza tym to by otwierało drzwi do różnych targów i cała idea integracji europejskiej mogłaby być obdarta ze swojej wielkości poprzez takie właśnie proste targi.
Sygnały Dnia:Ostatnie informacje z Państwowej Komisji Wyborczej mówią o tym, że frekwencja wyniosła 58%, ale 42% nie poszło, w ogóle nie poszło. Czy potrafi Pan odpowiedzieć, Panie Premierze, na pytanie: dlaczego?
Leszek Miller:Panie redaktorze, proszę zwrócić uwagę, że różne polskie wybory odbywają się przy niezbyt wysokiej frekwencji. Ta frekwencja jest zdumiewająco dobra, bo przypomnę, że ważne referendum, które się odbyło jakiś czas temu (mówię o referendum konstytucyjnym) przyniosło frekwencję na poziomie 43%, a przecież uchwalaliśmy ustawę zasadniczą, ustawę konstytucyjną. Jeżeli zatem porównamy tamto referendum do tego, które odbyło się wczoraj, jeżeli popatrzymy, jakie wyniki uzyskiwały inne kraje, które wchodziły do Unii Europejskiej, które organizowały podobne referenda, to wynik ponad 58% frekwencji jest znakomity. A powiedziałbym więcej: jest lepszy niż można było przewidywać. Ja przyznam, bo o tym mówiliśmy tydzień temu, że kiedy wśród członków rządu organizowaliśmy coś w rodzaju totalizatora, to ja obstawiłem frekwencję na poziomie 53%.
Z premierem rozmawiali Krzysztof Grzesiowski i Henryk Szrubarz.