Leszek Miller: SLD nie może zająć się sobą
Leszek Miller (PAP)
Radio Zet łączy się z premierem Leszkiem Millerem. Dzień dobry, Monika Olejnik. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. Panie Premierze, czy poczucie przyzwoitości nakazuje Panu podać się do dymisji? Z jakiego stanowiska? Ze stanowiska premiera. Pani mnie do tego zachęca już od kilku miesięcy, a może od kilku lat. Jest Pani w tym bardzo nieskuteczna. Rozumiem, że nie zamierza się Pan podać do dymisji? Nie tylko Pani popadła w taką manierę. Niech Pani się zastanowi nad swoją skutecznością w związku z tym. Popadłam w taką manierę, bo znam Pana słowa z 2000 roku. Powiedział Pan: „Gdyby w moim rządzie doszło do jakiejkolwiek korupcji, a poparcie społeczne spadłoby poniżej 80 proc., to poczucie przyzwoitości nakazałoby mi podać się do dymisji". To są Pana słowa Panie Premierze. A którego z ministrów oskarża Pani o korupcję? A czy pamięta Pan te słowa? Nie wiem. Być może tak powiedziałem. Nie pamiętam oczywiście. Pytam Panią, którego z ministrów oskarża Pani o korupcję? Panie Premierze, tak Pan powiedział, a potem
się z tego Pan wycofywał. Może Pan już tego nie pamięta. Niech Pani odpowie na pytanie, którego z ministrów oskarża Pani o korupcję? Leszek Miller 8 maja 2003 roku w Radiu Zet powiedział:” "Afera korupcyjna pana ministra Łapińskiego jest moim kolejnym bolesnym doświadczeniem, gdyż działo się to za mojej kadencji jako premiera. Pewnie stąd bierze się aż 80 proc. negatywnych opinii o moim rządzie". Czy Pani chce powiedzieć, że pan minister Łapiński jest oskarżony o korupcję? Panie Premierze, to są Pana słowa z 8 maja 2003 roku. Ja bym musiał to wszystko sprawdzić. Bardzo żałuję, że nie siedzimy obok siebie. Nie mogę reagować na tego rodzaju słowa, sugestie. Wielokrotnie miałem okazję się przekonać jak one są dowolnie manipulowane. Ponieważ Pani jednak sugeruje, ze w rządzie są przypadki korupcji to proszę je podać. Panie Premierze uważa Pan, że w SLD nie ma przypadków korupcji? A SLD to jest zaplecze Pana rządu. Pani była uprzejma powołać się na rząd. SLD to jest partia, która ma ponad 70 tys. ludzi i
prawdopodobnie zdarzają się takie wypadki. Ważne jest, żeby nie przechodzić obok nich obojętnie i ważne jest to, by prawo działało bezwzględnie – niezależnie od tego czy ktoś jest członkiem SLD, innej partii czy jest bezpartyjny. Nie uważa Pan, że sprawa Jędykiewicza kompromituje weryfikację SLD? Nie. Nie uważam, bo zarzuty wobec pana Jędykiewicza pojawiły się po zakończonym procesie weryfikacji. Można być przeświadczonym, że także w tym wypadku prawo działa bezwzględnie, niezależnie od przynależności partyjnej. Myślę, że ten przypadek może skutecznie uciąć spekulacje o upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości albo o tym, że SLD kryje swoich polityków i swoje sprawy, że Sojusz nie jest zainteresowany zwalczaniem patologii w życiu politycznym i społecznym. Niezależnie od tego - taki przypadek działa na obraz Sojuszu negatywnie. „Aresztowanie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pomorskiego barona SLD Jerzego Jędykiewicza to kompromitacja kierownictwa partii na szczeblu wojewódzkim i kompromitacja członków
kierownictwa ogólnokrajowego, bo wcześniej nie rozwiązali tego problemu.” – tak powiedział prof. Jerzy Wiatr. Zdaje mi się, że tam nie było przypadku aresztowania, a w tym konkretnym przykładzie ma to znaczenie. Pewnie pan profesor miał na myśli przesłuchiwanie i oskarżenia o pranie pieniędzy. Oczywiście taki obrazek, że szef ważnej organizacji wojewódzkiej znajduje się w takich tarapatach nie działa dobrze na obraz SLD. Tak tłumaczę sobie rozmaite negatywne opinie o Sojuszu. Każda z takich spraw ciągnie nas w dół. Nie uważa Pan Premier, że to co się dzieje obciąża Pana Premiera? To politycy SLD, nie ja, namawiają Pana do rozdzielenia funkcji przewodniczącego i funkcji premiera. Tak mówił na przykład ostatnio Józef Oleksy. Pani sugeruje, że namawiam ludzi SLD do działań nieetycznych czy niezgodnych z prawem? Czy nadszedł czas, żeby nastąpiła zmiana w kierownictwie SLD? To jest dyskusja , która się toczy – tutaj jest przykład kanclerza Schrödera, który podjął taką decyzję będącą zaskoczeniem także dla jego
otoczenia. To jest sprawa wewnętrzna Sojuszu. Jeśli doszedłby on do wniosku, że to jest słuszne, to wtedy jest to zupełnie inna sytuacja. Myślę, że ten temat będzie dyskutowany w kontekście konwencji, która odbędzie się 6 marca. W tej sprawie Sojusz musi podjąć suwerenną decyzję, bez wrażenia, że jest ona narzucona z zewnątrz. SLD był partią suwerenną i musi taką pozostać. To jest również decyzja Pana Premiera. Czy Pan uważa, że powinien być nadal szefem SLD? Moja opinia w tej sprawie jest powszechnie znana. Myślę, że i Pani ją zna. Jaka to jest opinia? Powoływałem się wielokrotnie na praktyki socjaldemokratycznych partii w Europie. Pamiętam prawie trzydzieści głów państw i szefów rządów w Europie – to jednocześnie szefowie rozmaitych partii politycznych – są także inne przykłady - ten zza miedzy kanclerza Schrödera. Proszę pozostawić ten temat gronom kompetentnym. Pan Premier jest przecież jak najbardziej kompetentny, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Pani wybaczy, ale w tej sprawie nie będę rozmawiał z
moimi kolegami za pomocą Radia Zet czy innych środków przekazu. Czy zgadza się Pan z opinią prof. Wodza, że SLD grozi samorozwiązanie? Nie. Nie zgadzam się. Nie sądzę żeby to miało miejsce, chyba że SLD ulegnie temu co się Sojuszowi proponuje, czyli zajmowaniu się sobą. Wszyscy zajmują się Sojuszem nie dlatego, że jest malutką partią opozycyjną tracącą w sondażach, tylko ponieważ jest partią rządzącą. No i ponieważ jest partią rządzącą to nie może zajmować się sobą, tylko rozwiązywaniem spraw Polaków. Jeżeli SLD ulegnie tej presji i zajmie się tylko sobą, a to jak rozumiem Pani proponuje, to wtedy dla wyborców taka partia przestaje być potrzebna. SLD musi udowadniać, że ma propozycje rozwiązywania najważniejszych dla Polaków problemów, że potrafi być społecznie użyteczny, że propozycje - te strategiczne i te o bliższym zasięgu - są dla Polski właściwe. To jest droga do wyjścia z obecnych kłopotów, a nie kontynuowanie dyskusji, która w oczach wyborców robi takie wrażenie: oto jest partia polityczna, która
codziennie zajmuje się sobą, a nie sprawami Polaków. Tak, ale ta partia nie ma legitymacji w tej chwili - według badanych. Według CBOS – u 41 proc. ludzi, którzy głosowali w 2001 roku na SLD dziś żałuje swojej decyzji. Czy to Pana nie przeraża? Gdyby były wybory do Parlamentu Europejskiego SLD zajęłoby trzecie miejsce. Jeśli chodzi o rozmaite badania to mamy ciekawy moment. Warto przedyskutować jak to się dzieje, że badania wykonywane w tym samym czasie dają tak różne rezultaty. Albo uznajmy, że jest to taka zabawa, która nie powinna na nikim robić wrażenia albo oczekujmy od instytucji, które robią badania, że nie będą one tak się różnić. Można z tego wyciągać bardzo różne wnioski. Tendencje są spadkowe. Na Panu te badania nie robią wrażenia? Jeżeliby posługiwać się wynikiem CBOS – u to można powiedzieć tak: oto tendencja spadkowa została zatrzymana. To bardzo ważne. Dotychczasowe działania dają rezultaty i trzeba je umacniać. Z badań OBOP – u można wyciągnąć wniosek odwrotny. Czy popsuły się stosunki polsko
– amerykańskie? Na pewno pamięta Pan słowa, których Pan użył. Jeśli nie - to zacytuję: „Jeżeli nie będzie kontraktu dla BUMAR – u to na pewno wpłynie to na stosunki polsko – amerykańskie.” I co zrobimy? Oczywiście. Uważam, że nie można przechodzić nad tym do porządku dziennego. Bardzo zabiegaliśmy o interesy BUMAR – u. Ale co Pan zrobi? Jak to wpłynie na nasze stosunki? Jeszcze nic nie jest stracone. BUMAR może uczestniczyć w kontraktach. Był niedawno prezes NOUR – u. Zostało skierowane zapytanie ofertowe do BUMAR – u i do innych polskich firm. Zobaczymy. Gdyby się okazało, że BUMAR został pominięty, to byłby to istotny sygnał. Jaki to byłby sygnał? Ta atmosfera polityczna, która jest znakomita w tej chwili między Stanami Zjednoczonymi a Polską mogłaby zostać obciążona cieniem wynikającym z tego przypadku. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był premier Leszek Miller.