Leszek Korzeniowski szefem opolskiej PO
Poseł Leszek Korzeniowski został w sobotę ponownie wybrany na szefa opolskich struktur Platformy Obywatelskiej. Uzyskał poparcie 199 delegatów zjazdu wojewódzkiego. Był jedynym kandydatem.
Delegaci wybrali szefa opolskiej PO w tajnym głosowaniu. Uprawnionych do głosowania było 228 delegatów. Za wyborem Korzeniowskiego głosowało 199 osób, przeciw były 22. Będzie to piąta kadencja Korzeniowskiego na czele opolskiej Platformy, sprawuje on swą funkcję od 2001 roku. Jego kandydaturę zgłosił burmistrz Prudnika Franciszek Feydych.
Korzeniowski po wyborze podkreślił, że biorąc pod uwagę spory, które mają miejsce w innych regionach w strukturach jego partii, poparcie udzielone mu w sobotę to bardzo dobry wynik. - Wielu moich kolegów z innych województw pewnie chciałoby mieć taki - ocenił.
Dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, że w PO na Opolszczyźnie - zwłaszcza w Opolu - jest grupa ludzi, którzy się z nim nie identyfikują. Doprecyzował, że chodzi prawdopodobnie o ludzi dawniej związanych z byłym wiceministrem infrastruktury, posłem Tadeuszem Jarmuziewiczem. - Kiedyś łączyła nas z Tadeuszem +szorstka przyjaźń+, teraz ta szorstkość wygasła - zapewniał Korzeniowski. - Najbliższa kadencja powinna być dla mnie czasem, bym spróbował ich do siebie przekonać - dodał.
Pytany o najbliższe wybory parlamentarne uznał, że - mimo "nie zawsze przyjaznych sondaży" - PiS nie powinien na Opolszczyźnie zwiększyć liczby mandatów poselskich (obecnie są dwa). - My chcielibyśmy przynajmniej utrzymać wynik z ostatnich wyborów, po których mamy 6 posłów i 3 senatorów - dodał.
Jarmuziewicz komentując fakt, iż Korzeniowski był jedynym kandydatem na szefa partii na Opolszczyźnie uznał, że świadczy to o tym, że był to "kandydat naturalny". Z pozycją, doświadczeniem, znajomością struktur i problemów lokalnych - dodał Jarmuziewicz.
Podczas zjazdu regionu opolskiej PO głos zabrał też prezydent Opola Ryszard Zembaczyński. W wystąpieniu apelował o jedność w partii, tłumacząc, że formacji "nie stać na eksperymenty". "Spory i kłótnie nie są nam potrzebne. Mamy wspólny cel, do którego idziemy zgodnie z przyjętą wcześniej strategią, konsekwentnie zmierzając do realizacji tego, co obiecaliśmy. To rzadki przypadek" - mówił. I dodał: - Niezgoda, nielojalność, brak większości mogą nam tylko zaszkodzić.
Prezydent Opola dopowiedział, że opolskiej PO potrzebna jest dyscyplina i subordynacja, której zamierza być gwarantem. Zaznaczył, że po powrocie do pracy (obecnie jest na zwolnieniu lekarskim), będzie np. pytał o ostatnie wydarzenia w partii swoich zastępców właśnie po to, by utrzymać jedność.
Zanim doszło do wyboru szefa PO w Opolu Korzeniowski, jako osoba pełniąca tę funkcję w ostatnich latach, podsumował swą dotychczasową działalność.
Podał, że opolska PO ma obecnie 40 kół, i że w kwietniu 2010 r. liczba członków partii w regionie wynosiła 1305 osób, a w październiku tego roku - 987 osób. Wyjaśniał, że wpływ na zmniejszenie się tej liczby miała przede wszystkim akcja weryfikacji członków nieaktywnych oraz rozwiązanie struktur w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie następnie powołano nową organizację. "Mimo to ubyło tam około 70 członków" - dodał.
Wśród spraw, które jego zdaniem politykom PO udało się osiągnąć w regionie w ostatnich latach poseł wymieniał m.in. sprawne wydawanie funduszy unijnych, dzięki czemu woj. opolskie zdobyło dodatkowe 116 mln zł z tzw. krajowej rezerwy wykonania; remont tamy w Nysie; przeforsowanie budowy obwodnicy tego miasta czy zapowiedzianą budowę dwóch nowych bloków energetycznych w Elektrowni Opole.
- Kiedy dotarła do nas jakiś czas temu informacja, że PGE chce się wycofać z tego projektu, to wielu ugięły się nogi. Spodziewaliśmy się nawet plajty. Sytuację udało się jednak odwrócić, m.in. dzięki interwencji wszystkich posłów czy władz województwa oraz działaniom premiera Donalda Tuska - mówił.