Leszek Cichy: Historia Revol i Mackiewicza jest czarnym snem dla każdego himalaisty
Elisabeth Revol udzieliła pierwszego wywiadu polskiej dziennikarce. Opisała w nim ostatnie chwile z Tomaszem Mackiewiczem i akcję ratunkową. - Ta historia to czarny sen dla każdego himalaisty - przyznał Leszek Cichy.
- Rząd pakistański powiedział, że helikoptery mogą przylecieć i to było kłamstwo. Zabójcze kłamstwo. Narzucono nam tę decyzję i to jest ekstremalnie trudne. Ja wtedy myślałam, że zabezpieczam Tomka - mówiła Elisabeth Revol w programie "Czarno na białym" wyemitowanym na antenie TVN24. Francuzka opisywała akcję ratunkową i nie ukrywała, że została wprowadzona w błąd przez Pakistańczyków.
- To był dobrze i uczciwie zrobiony reportaż, hołd dla Tomka Mackiewicza. Dobrze wyważony, nie był to sensacyjny materiał zrobiony na kolanie. To jest historia, która jest czarnym snem dla każdego himalaisty, zwłaszcza ekstremalnego. Sytuacja, jaką zawsze można sobie wyobrazić, że gdzieś wysoko albo ja, albo mój partner nie jest w stanie zejść. Trzeba wtedy podjąć decyzję, czy zostaje się przy nim. To jest okrutny wybór: rozwiązanie złe lub gorsze. Albo zostaję przy partnerze i umieram razem z nim, albo podejmuję decyzję, że schodzę - powiedział Leszek Cichy w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zdaniem polskiego himalaisty, pierwszego polskiego zdobywcy Korony Ziemi, są dwie możliwości takiego zachowania Pakistańczyków. Cichy ma w tej sytuacji pełne zaufanie do Revol. - Trzeba mieć wtedy głębokie przekonanie, że w takiej sytuacji trzeba mieć pewność, że w żaden inny sposób nie jest się w stanie pomóc partnerowi. Myślę, że to wszystko jest prawdą, co ona mówi. Można próbować wyjaśnić dlaczego. Przypuszczam, że armia pakistańska zrobiła to albo z braku doświadczenia, albo wręcz odwrotnie. Ktoś mógł się upewnić, że osoba z wysokości 7 200 m nie jest w stanie iść. Wiedząc, że na tą wysokość się nie wleci, można było świadomie wprowadzić w błąd Revol, by mogła się uratować. Nie wiem, która z tych wersji jest prawdziwa - ocenił Cichy.
- Trzeba mieć świadomość, że na tej wysokości zimą rezerwa himalaisty to jest 5-10 procent tego, co wykonuje. On nie może wziąć innego człowieka na plecy i go ściągnąć. Może pomóc schodzić, ale nie jest w stanie go znieść. Jest znane stwierdzenie, że jeżeli poniżej 7 tysięcy metrów, zwłaszcza po ataku szczytowym, himalaista się położy i nie jest w stanie zejść lub przesuwać się o własnych siłach, to w zasadzie pomoc takiemu człowiekowi jest bardzo iluzoryczna - dodał polski himalaista.
Revol w rozmowie z Darią Górką nie uciekała od odpowiedzi na trudne pytania. Czuła się zdradzona przez Pakistańczyków, mówiła, że na górze zostawiła osobę, którą traktowała jak brata. Dla Francuzki to druga sytuacja, gdy podczas wspinaczki straciła partnera. W 2009 roku podczas wejścia na Annapurnę życie stracił Czech Martin Minarik.
Francuzka korzysta z pomocy psychologa. W tej chwili najważniejsze nie jest leczenie odmrożeń, lecz to, by poradziła sobie z traumą. - Ona jest silna, przeżyła już podobną historię. Wiele lat się wspina. Niewątpliwie, to jest duża trauma i do końca życia będzie tę sytuację rozpatrywać i o niej myśleć. Ona będzie do końca życia to wspominać i myśleć, czy mogła zrobić coś więcej dla Tomka - zakończył Cichy.
14 lutego (środa) odbędzie się symboliczny pogrzeb Tomasza Mackiewicza. Msza święta za duszę zdobywcy Nanga Parbat będzie miała miejsce w kościele Św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Łukasz Witczyk / SportoweFakty