Lepper: trzeba doprowadzić do kontraktacji produkcji rolnej

W czwartek i piątek (1 i 2 czerwca) odbywała się w Miedzeszynie pod Warszawą konferencja "Spółdzielczość rolnicza w rozwoju wsi i rolnictwa".

W spółdzielczości cały czas występują problemy. W okresie PRL spółdzielczość została wtłoczona w system państwowej gospodarki, była niemal upaństwowiona. Dzisiaj jest wtłaczana w ramy typowe dla sektora komercyjnego. Oba rozwiązania są niedobre dla spółdzielczości, prowadzą do wypaczania wartości i zasad spółdzielczości, a spółdzielnie przestają się odróżniać od spółek prawa handlowego - mówił prezes Krajowej Rady Spółdzielczej Alfred Domagalski.

Podkreślił, że trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie rolników na tym konkurencyjnym rynku, jeśli nie będą mieli oni wsparcia państwa i oparcia w systemie spółdzielczym.

Z takim stwierdzeniem zgodził się Lepper, dodając, że spółdzielczość w okresie transformacji ustrojowej została niemal całkowicie zniszczona i do tej pory nie może się odbudować.

Zdaniem ministra, spółdzielczość powinna być oparta na powiązaniu producentów z przetwórcami i handlem. Lepper dodał, że tak było "za komuny", gdzie rolnicy dostarczali płody do wiejskich przetwórni, a następnie artykuły te były sprzedawane w sklepach spółdzielczych (w Gminnych Spółdzielniach czy Społem).

Zapewnił, że rząd nie tylko nie ma zamiaru niszczyć spółdzielczości, ale chce ją wspomóc. Dodał, że należy zmieniać przepisy, tak, by służyły spółdzielcom.

W okresie PRL liczba spółdzielni wynosiła ok. 15 tys., dawały one zatrudnienie 2 mln osób. Obecnie działa mniej niż połowa z tej liczby. Swoją pozycję zachowały Spółdzielnie Mleczarskie i Banki Spółdzielcze. Spółdzielczość mleczarska zrzesza 300 tys. producentów mleka i posiada 80 proc. rynku artykułów mleczarskich, zaś banki spółdzielcze mają ponad 2 mln członków i ponad 1,3 mln odsługiwanych gospodarstw.(it)