Lepper: sąd traktuje Łyżwińskiego nieludzko
Nie doszło do zaplanowanego na środę
składania wyjaśnień w sprawie "seksafery" przez byłego wicepremiera i lidera Samoobrony
Andrzeja Leppera w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim. W sprawie oskarżony jest też b, poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński, którego, jak twierdzi Lepper, sąd traktuje nieludzko.
18.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 14:51
Rozprawa została przerwana na kilkadziesiąt minut, bo obrońcy oskarżonych złożyli - już po raz kolejny - wniosek o wyłączenie ze sprawy sędziego. Po naradzie sąd odrzucił jednak wniosek, uznając, iż nie ma on żadnych merytorycznych podstaw.
Poza tym, jak powiedział szef wydziału karnego piotrkowskiego sądu Jacek Gasiński, wnioski obrony są "grą na zwłokę". Według niego, jeśli oskarżeni są niewinni, to powinno im zależeć na szybkim zakończeniu procesu.
Postanowiono również, że w środę nie dojdzie do przesłuchania Andrzeja Leppera.
Lepper jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii, Łyżwiński m.in. zgwałcenie kobiety. Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do 10 lat więzienia. Obaj nie przyznają się do winy.
Kilkanaście minut przed wejściem na salę sądową b. wicepremier spotkał się z dziennikarzami i powtórzył po raz kolejny, że ma dowody swojej niewinności na każdy postawiony mu zarzut.
Mówił, że udowodni przed sądem, iż nie mógł dopuścić się zarzucanych czynów, bo w tym samym czasie, w którym popełnione było przestępstwo, był w innym miejscu. Dodał, że jest zdziwiony i nie potrafi zrozumieć, dlaczego prokuratura w czasie śledztwa nie brała tych dowodów pod uwagę.
Nieludzkim nazwał natomiast Lepper postępowanie sądu wobec Łyżwińskiego, który jest chory. Na salę rozpraw dowożony jest na wózku inwalidzkim. B. poseł cierpi na wiele schorzeń onkologicznych, kardiologicznych i neurologicznych. Narzeka m.in. na bóle kręgosłupa, ma też niesprawną lewą nogę. Obrona chce, aby ich klient mógł być leczony w "szpitalu cywilnym".
Z prośbą o umożliwienie Łyżwińskiemu takiego leczenia zwróciła się do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, żona b. posła Wanda. - Wystąpiłam do ministra umożliwienie mojemu mężowi właściwego leczenia, bo o takie w warunkach więziennych jest trudno - powiedziała. Dodała, że nie otrzymała jednak w tej sprawie żadnej odpowiedzi.
Proces w tzw. seksaferze toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiami od maja ub. roku.