Leki doradcy premiera
Na liście leków, które zostały nielegalnie zarejestrowane, znalazł się preparat firmy należącej do nieformalnego doradcy premiera. W ten sposób zarejestrowano prawie tysiąc leków. W przypadku jednego z nich to, co jest skutkiem ubocznym, unano za jego główną zaletę - pisze Tomasz Sakiewicz, publicysta "Gazety Polskiej".
W pzeznaczonym do użytku wewnętrznego raporcie Departamentu Nadzoru i Kontroli Ministerstwa Zdrowia podano, że na jednym posiedzeniu Komisji Rejestracyjnej Leków 30 września 2002 r. niezgodnie z przepisami dopuszczono do obrotu 213 leków. Żeby to zrobić, sfałszowano dokumenty - alarmuje "Gazeta Polska".
Urzędnicy departamentu kontroli nie wspomnieli w swoim raporcie, czy leki te mogą być szkodliwe. Jednak sugerują możliwość wycofania niektórych z obrotu - pisze Sakiewicz.
Publicysta podaje, powołując się na raport, że jednym z budzących zastrzeżenia specyfików był Poltram, produkowany przez starogardzką Polpharmę, należącą do Jerzego Staraka, biznesmena cieszącego się zaufaniem premiera. Naruszenie przepisów miało polegać na tym, że kierownik Urzędu Rejestracji Leków, bez zgody ministerstwa, wydał zgodę na wykonanie stosownych badań już po rejestracji leku - pisze Sakiewicz.
Jerzy Starak, według "Rzeczpospolitej", uchodzi za pięciu najbliższych doradców gospodarczych premiera. Według "Przeglądu" należy do najbardziej wpływowych ludzi w Polsce. We współpracy z amerykańśkim koncernem Baxter przejął sieradzki Terpol, a potem kupił lubelską Polfę. Ma też udziały w rzeszowskim Biocomie. Po zakupie Polpharmy Starak kontroluje kilkanaście procent polskiego rynku farmaceutycznego - podaje tygodnik.
Publicysta "GP" przypomina, że za rejestrację leków w ministerstwie odpowiedzialny był Aleksander Nauman. Lek firmy, w której Nauman wcześniej pracował, sprzedawany był w Polsce nawet 10 razy drożej niż w krajach Unii Europejskiej.