Lekarze z Radomia zakończyli dwudniowy protest
Lekarze z dwóch radomskich szpitali zakończyli
dwudniową akcję protestacyjną. Większość z nich
skorzystała z urlopu na żądanie. Na oddziałach lekarze pracowali w
systemie dyżurowym. Poradnie były zamknięte. Lekarze domagają się,
aby ich podstawowa pensja wynosiła 5 tysięcy złotych.
We wtorek protest przeprowadzili lekarze z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ulicy Tochtermana i Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na radomskim Józefowie. Lekarze ze szpitala psychiatrycznego przy Krychnowickiej strajkowali tylko w poniedziałek.
Lekarzy poparły pielęgniarki i pracownicy administracji. Część z nich też nie przyszła do pracy. Pielęgniarki ze szpitala na Józefowie nosiły na fartuchach kartki z napisem "Popieramy protest". W poradniach szpitala przy Tochtermana zamknięte były nawet okienka rejestratorek pacjentów. Oba szpitale zapewniają, że potrzebujących pacjentów nie zostawiły bez pomocy. Planowane zabiegi i wizyty zostały odłożone na inne terminy.
W szpitalu przy Tochtermana do pracy we wtorek nie przyszło około czterystu osób, w tym stu z dwustu sześćdziesięciu lekarzy. Dyrektor placówki, Andrzej Cieślik postanowił, że nie będą przyjmować również lekarze kontraktowi. Według niego, pacjenci nie zrozumieją, dlaczego jedna grupa lekarzy strajkuje, a druga może pracować.
W poniedziałek drzwi do mojego gabinetu urywały się. Dziś lawina pacjentów jest mniejsza, ale jest wzburzenie i niezadowolenie. To dramat dla osób spoza Radomia, które chciały dostać się do szpitala lub musiały celowo wziąć urlop - powiedział Cieślik.
Przedstawiciel strajkujących lekarzy, chirurg ze szpitala na Józefowie, Piotr Roczniak poinformował, że radomscy lekarze przystąpią do protestu 7 kwietnia, na kiedy zaplanowano ogólnopolski protest.
W ten sposób będziemy świętować dzień służby zdrowia. Może dopiero to zostanie zauważone przez rządzących. Jeżeli nie, będziemy dalej protestować, nad formami zastanowimy się - powiedział.