Lekarze chcą pieniędzy albo będą strajkować
Od stycznia ponad 2 mln mieszkańców
Podkarpacia może mieć problem z dostaniem się do przychodni
szpitalnych, mogą też w nieskończoność czekać na planowe operacje - zapowiadają "Super Nowości".
Lekarze chcą, by od 1 stycznia ich pensje wzrosły od 5 do 7 tys. złotych brutto. W innym wypadku grożą strajkiem. Żądania lekarzy we wtorek trafiły na biurka dyrektorów większości szpitali w regionie.
Według ekonomisty Andrzeja Sawickiego, wymagania lekarzy są bardzo wysokie. Są one uzasadnione, jeśli chodzi o poziom wykształcenia lekarzy, ale nieuzasadnione, jeśli chodzi o poziom oferty publicznej służby zdrowia. Najpierw trzeba zreformować służbę zdrowia, a potem dyskutować o podwyżkach - podkreśla.
Dziennik przypomina, że lekarze po raz pierwszy zbuntowali się w kwietniu. Wtedy przez trzy tygodnie, jak na ostrym dyżurze, w regionie pracowało siedem szpitali. Wówczas minister zdrowia Zbigniew Religa obiecał "białemu personelowi" 30% podwyżki pensji od października.
Pan minister chyba nie myślał, że to zadowoli lekarzy, od lat wynagradzanych na skandalicznie niskim poziomie - twierdzi szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy na Podkarpaciu dr Zdzisław Szramik. We wtorek szefowie związków zawodowych w poszczególnych szpitalach w regionie złożyli nasze żądania swoim dyrektorom. Związkowcy od stycznia chcą trzech średnich krajowych dla lekarzy z drugim stopniem specjalizacji i dwóch średnich krajowych dla pozostałych medyków. Czasy pańszczyzny się skończyły - mówi.
Szramik ostrzega, że jeśli lekarze nie dostaną żądanych podwyżek, wejdą w spór zbiorowy z pracodawcami. Dodaje, że nie wykluczają też strajku.
Ustawa, która gwarantuje podwyżki dla lekarzy od października, jest ważna do grudnia 2007 r. Na jej realizację w całym kraju trzeba około 6 mld złotych. Więcej pieniędzy nie ma i nie będzie - komentuje dyrektor szpitala w Leżajsku i szef związku szpitali powiatowych na Podkarpaciu Marian Furmanek.
Zdaniem lekarzy pieniądze w systemie są, trzeba nimi tyko inaczej gospodarować i zacząć wprowadzać rzeczywistą reformę służby zdrowia - czytamy w "Super Nowościach". (PAP)