Lekarze będą strajkować
Krajowy Komitet Strajkowy Lekarzy podjął decyzję o strajku - poinformował szef OZZL Krzysztof Bukiel.
18.05.2007 | aktual.: 18.05.2007 17:23
Jak dodał, po spotkaniu z premierem Jarosławem Kaczyńskim i ministrem zdrowia Zbigniewem Religą telefonicznie skontaktował się z przedstawicielami obradującego w Łodzi Zarządu OZZL i podjęto decyzję o strajku 21 maja.
Zbigniew Religa zapowiedział po trójstronnym spotkaniu - jego, premiera i lekarzy - że tegoroczna 30-procentowa podwyżka płac będzie obowiązywać także w następnych latach. Obiecał, że nikt nikomu jej nie zabierze. Szef resortu zdrowia poinformował też, że premier myśli o podwyżkach płac dla wszystkich pracowników służby zdrowia, nie tylko lekarzy i pielęgniarek.
Podczas spotkania nie rozmawiano jednak o mechanizmach dalszych podwyżek, czyli z jakich źródeł mają pochodzić pieniądze. Ta kwestia ma być poruszona w przyszły piątek. Rozmowa odbędzie się w tym samym gronie co dziś, czyli między związkowcami, ministrem i premierem. Zdaniem Zbigniewa Religi, szef rządu zadeklarował swoje poparcie dla programu reform zaproponowanego przez ministra zdrowia.
W przyszłym tygodniu szef resortu zdrowia spotka się z prezydentem, premierem i klubami parlamentarnymi. Będzie z nimi rozmawiał o mechanizmach podwyżek w służbie zdrowia. Na razie nie chciał ujawnić żadnych szczegółów. Podkreślił, że nie ma mowy o współpłaceniu za usługi zdrowotne przez pacjentów. Zbigniew Religa zaapelował też o rezygnację ze strajku w ochronie zdrowia.
Z kolei przewdoniczący związku zawodowego lekarzy, Krzysztof Bukiel powiedział, że efekty tego spotkania widzi inaczej niż minister. Odciął się od posądzeń o polityczny charakter strajku. Podkreślił, że jego doświadczenie jest takie, iż politycy interesują się sprawami dopiero wtedy, gdy pojawi się nacisk społeczny. Wyjaśnił, że protest jest właśnie po to, by zwrócić uwagę rządzących na sprawę służby zdrowia. Krzysztof Bukiel dodał, że premier obiecuje wzrost nakładów, ale nie podaje żadnych konkretów, a on nie zna szfea rządu na tyle, by wierzyć mu na słowo.