Lekarze apelują o nieuchwalanie tzw. ustawy podwyżkowej
Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy zaapelowali do parlamentarzystów, by nie uchwalali tzw. ustawy podwyżkowej. Gwarantuje ona pracownikom medycznym utrzymanie podwyżek przyznanych im w 2006 roku. Za ważniejszy od tej ustawy lekarze uważają wzrost wyceny świadczeń medycznych.
24.08.2007 | aktual.: 24.08.2007 17:30
Szef OZZL Krzysztof Bukiel powiedział podczas konferencji prasowej, że jego związek uważa tę ustawę za niepotrzebną, szkodliwą i nierozwiązującą żadnego problemu. To ustawa o niezabieraniu podwyżek. Trudno sobie wyobrazić, by dyrektorzy chcieli zabrać podwyżki przyznane w 2006 r. Ustawa ta psuje system, bo oddziela cenę za świadczenia medyczne od faktycznych kosztów świadczeń - wyjaśnił.
Bukiel podkreślił, że zamiast uchwalenia tej ustawy, politycy powinni wpłynąć na to, by Narodowy Fundusz Zdrowia zmienił wycenę świadczeń medycznych. Jego zdaniem, konieczne są jawne zasady ustalania kosztów i podniesienie wyceny świadczeń medycznych o 60%
Szef OZZL poinformował, że komitet strajkowy związku podjął uchwałę o tym, by wszystkie podkarpackie oddziały OZZL wznowiły od 1 września akcję strajkową i by lekarze pracowali jak na ostrym dyżurze. Na pytanie, co jest intencją takiej uchwały, Bukiel wyjaśnił, że chodzi o to, by pacjentów z trzech podkarpackich szpitali, w których masowe wypowiedzenia lekarzy zaczną skutkować 1 września, nie można było ewakuować do pozostałych placówek w regionie. Chodzi o dwa szpitale w Rzeszowie i jeden w Sanoku.
Według Bukiela, wbrew "pewnym głosom polityków", akcja protestacyjna lekarzy trwa i nie ma żadnych planów, by ją zakończyć. Dodał jednak, że zmienia się forma strajku, bo rozmowy na szczeblu centralnym się załamały. Krajowy komitet strajkowy OZZL zwrócił się wobec tego do swoich organizacji terenowych o podpisywanie porozumień płacowych z dyrektorami.
Powinni oni żądać zwiększenia wyceny świadczeń przez NFZ, a ten powinien zwrócić się do polityków o zwiększenie nakładów na opiekę zdrowotną - powiedział Bukiel.
Dodał, że obecnie trudno określić, w ilu szpitalach trwa strajk w tzw. trybie ostro-dyżurowym, bo w wielu placówkach są podpisywane porozumienia. Zaznaczył jednak, że w ponad 70 szpitalach lekarze masowo złożyli wypowiedzenia.
Według Bukiela, obecnie trudno jest sobie wyobrazić jakiekolwiek rozmowy na szczeblu centralnym, bo "rząd jest na walizkach". Dlatego OZZL wystąpił do partii politycznych z pytaniem o ich programy wyborcze w dziedzinie ochrony zdrowia.
Chciałbym jasno powiedzieć politykom, zwłaszcza opozycyjnym - jeżeli sądzili, że lekarze strajkują przeciwko PiS - to się mocno pomylili. My strajkujemy o zmianę systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Jeżeli nowy rząd nie przedstawi racjonalnych zmian, to będzie miał strajk lekarzy od pierwszego dnia powołania nowego rządu - zaznaczył Bukiel.
Szef OZZL powiedział, że lekarze mają jeszcze jeden argument, którego mogą użyć w swojej walce. Zgodnie z przyjęta przez Sejm ustawą, lekarz nie może, bez swojej zgody, pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. Bukiel wyjaśnił, że oznacza to, iż nie będzie dyżurów lekarskich w pełnym zakresie, jeżeli lekarze się nie zgodzą na dodatkowe godziny.
Zapowiedział, że lekarze będą stawiać dyrektorów przed takim faktem: jeżeli chcecie, żeby były dyżury, zwiększcie płacę zasadniczą do postulowanych przez nas poziomów.