Lekarz z Łodzi wystąpił przeciwko swoim kolegom
Takie historie rzadko wychodzą na światło dzienne. Michał Tarnowski, lekarz z ponadczterdziestoletnim stażem pracy, wystąpił przeciwko kolegom, których oskarża o błąd w sztuce lekarskiej.
18.10.2007 | aktual.: 18.10.2007 08:42
Emerytowany już Michał Tarnowski jest łódzkim pediatrą i specjalistą od chorób nerwowych. Jego kłopoty zaczęły się w 1940 r. w ZSRR. Zapadł tam na malarię, ale do kraju wrócił wyleczony. Po wielu latach choroba wróciła, Tarnowski trafił do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi.
Miałem typowe objawy malarii: dreszcze, uczucie ziębnięcia i gwałtowne skoki temperatury - wymienia pacjent. - Poinformowałem lekarzy o poprzednim zachorowaniu.
Łodzianin twierdzi, że lekarze nie wykonali jednak właściwych badań. Zarzuca kolegom po fachu przepisanie polskiej arechiny, która, jego zdaniem, tylko zalecza chorobę, zamiast skutecznych w jej zwalczaniu preparatów zagranicznych. Ponieważ stan chorego systematycznie się pogarszał, zwrócił się z prośbą o pomoc do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Stamtąd odesłano go do łódzkiego specjalisty dr. Jacka Jeskego, który prawidłowo zdiagnozował i wyleczył pacjenta w ciągu niespełna dwóch tygodni. Nie uchroniło go to jednak przed uszkodzeniami mózgu, nerwów obwodowych i serca.
Rozgoryczony łodzianin wystąpił do Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi o 30 tys. zł odszkodowania. Sprawa została oddalona, wystąpił więc do sądu, jednak sąd również nie podzielił jego racji. W odpowiedzi na pozew, jeden z kierowników szpitala odpisał: "...nie widzę podstaw do uznania, iż postępowanie lekarskie w stosunku do pacjenta p. Michała Tarnowskiego było nieprawidłowe..., niezależnie od tego, iż nie przyczyniło się ono do właściwego rozpoznania choroby". Biegli w swoich opiniach wykluczyli malarię tropikalną, ale nie poinformowali sądu, że łodzianin zmaga się z inną odmianą choroby: malarią nawrotową.
Mężczyzna o swoich problemach informował m.in. Ministerstwo Zdrowia...
Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, również powołuje się na przepisy. Nad jakością wykonywania zawodu lekarskiego pieczę sprawuje izba - przypomina wiceminister. Obiecał jednak, że zajmie się wyjaśnieniem sprawy w OIL i nie wykluczył, że nakaże jej ponowne rozpatrzenie. Tymczasem zdaniem Adriany Sikory, rzeczniczki OIL w Łodzi, sprawa jest zakończona. Ta sprawa nie powinna wyjść poza izbę, Tarnowski mógł przyjść do nas na posiedzenie. Takie postępowanie jest niezgodne z kodeksem etyki lekarskiej - dodaje.
Michała Tarnowskiego broni Adam Sandauer ze stowarzyszenia Primum Non Nocere, które pomaga ofiarom błędów lekarskich. - Reakcja środowiska w takich przypadkach jest zawsze taka sama: usiłują skompromitować kolegę, który próbował się sprzeciwić - podkreśla Sandauer. - System ochrony zdrowia w Polsce działa fatalnie, a rządzący tego nie zauważają.
Michał Tarnowski nie składa broni. Kolejny raz, jak zapowiada, zwróci się do Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi, żeby ponownie zajęła się jego sprawą.
Alicja Zboińska