Lekarz musiał wyłamać szlaban na parkingu. Portier nie chciał wypuścić karetki
Przed jednym ze szpitali w Zielonej Górze doszło do absurdalnej sytuacji. Karetka pogotowia została wezwana do chorej kobiety, która wymagała natychmiastowej pomocy. Jednak ratownicy stracili wiele cennego czasu, ponieważ portier nie chciał podnieść szlabanu na parkingu.
18.01.2018 | aktual.: 18.01.2018 15:43
Karetka zielonogórskiego pogotowia ratunkowego została wezwana w tzw. kodzie pierwszym, czyli na sygnałach, do pacjentki z zawałem. Ratownicy znali kobietę, ponieważ dwa tygodnie wcześniej leczyła się w szpitalu i dlatego wiedzieli, że muszą jak najszybciej do niej dotrzeć.
Kierując się do głównego wyjazdu ze szpitala karetka straciłaby ok. 4 minuty, dlatego kierowca podjechał pod prąd przed szlaban wjazdowy. Ratownicy krzyczeli do portiera, że muszą natychmiast wyjechać, ale on odmówił podniesienia szlabanu. "Wyszedłem z ambulansu i krzyknąłem do portiera, żeby otworzył szlaban, bo mamy pilny wyjazd, a portier powiedział, że nie otworzy" - opowiadał doktor Górski dla portalu pościgi.pl W końcu zdenerwowany lekarz wysiadł z karetki i wyłamał szlaban.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze jest zbulwersowany postawią portiera. "Absurdalne jest to, że zespół karetki pogotowia ratunkowego, który jedzie ratować życie człowieka musi zmagać się problemem otwarcia szlabanu".
Właściciel firmy zajmującej się nadzorem nad szlabanami na terenie szpitala zapewnia, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec pracownika.