Lekarka oskarżona o narażenie ciężarnej na utratę zdrowia
O nieumyślne narażenie ciężarnej pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oskarżyła Prokuratura Rejonowa w Grójcu lekarkę tamtejszego szpitala.
30.01.2003 19:23
Oskarżoną jest 38-letnia Katarzyna W., lekarka pracująca na oddziale ginekologiczno-położniczym. Według ustaleń prokuratury, w lutym ubiegłego roku lekarka nie skierowała pacjentki Eweliny P. do ścisłego dozoru na salę porodową, mimo że stwierdziła u niej zagrożenie porodem przedwczesnym.
Zaniechała także zlecenia wykonania stałego zapisu rtg, tętna płodu, czynności skurczowej macicy i pomiaru ciśnienia krwi i nie zawiadomiła o sytuacji lekarza kierującego dyżurem.
W wyniku tego uniemożliwiła zaobserwowanie zaburzeń w tętnie płodu i objawów odklejania się łożyska oraz pomyślne zakończenie ciąży w wyniku cięcia cesarskiego. Tym samym nieumyślnie naraziła ciężarną na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W wyniku wykonanego później zabiegu cesarskiego cięcia, dziecko urodziło się martwe.
Biegli lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Warszawie stwierdzili, że Katarzyna W. powinna skierować ciężarną na salę porodową i sprawować nad nią ścisłą opiekę. Należało także wykonać potrzebne badania i powiadomić o wszystkim lekarza kierującego oddziałem tego dnia.
Według biegłych, wówczas możliwe byłoby stwierdzenie zaburzeń w tętnie płodu oraz objawów odklejania się łożyska. Orzekli, że lekarka nie zachowała ostrożności, mimo że taką możliwość przewidywała albo mogła przewidzieć. To wszystko miało bezpośredni wpływ na zdrowie Eweliny P. i obumarcie płodu.
Lekarka nie przyznała się do winy. Wyjaśniła, że na podstawie obrazu klinicznego oraz zgłaszanych przez pacjentkę dolegliwości odejrzewała zagrożenie porodem przedwczesnym i dlatego zaleciła jej podanie kroplówki z magnezu i relanium domięśniowo. Tłumaczyła, że nie widziała wskazań, aby przenieść kobietę na blok porodowy. Jej zdaniem, stan pacjentki był dobry i dlatego nie powiadomiła lekarza kierującego dyżurem.
Katarzynie W. grozi grzywna lub kara ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku. Sprawę rozpatrzy grójecki sąd rejonowy. (mag)