Lekarka oskarżona o błąd w sztuce - pacjent zmarł
Prokuratura Okręgowa w Łomży skierowała do tamtejszego sądu rejonowego akt oskarżenia w sprawie lekarki Wandy P., której zarzucono narażenie zdrowia a nawet życia operowanego przez nią pacjenta, czego skutkiem było nieumyślne spowodowanie śmierci.
Biegli w śledztwie ocenili, że lekarka popełniła błąd w sztuce, ale nie przesądzili ostatecznie, czy to było przyczyną zgonu. Ocenili jednak, że błąd lekarza uniemożliwił ratowanie życia pacjenta. Dlatego zarzut dotyczący błędu w sztuce, postawiony został kobiecie w tzw. zbiegu z artykułem Kodeksu karnego, dotyczącym nieumyślnego spowodowania życia pacjenta.
Już wcześniej kobieta została ukarana przez sąd grodzki grzywną za to, że na dyżurze była nietrzeźwa. Przy zarzucie postawionym przez prokuraturę, kobiecie grozi do pięciu lat więzienia - poinformowano w łomżyńskiej prokuraturze.
Trwające ponad rok śledztwo dotyczyło zdarzenia z listopada 2005 roku. Na nocnym dyżurze na oddziale chirurgii łomżyńskiego szpitala wojewódzkiego lekarka operowała 69-letniego mężczyznę. Po wybudzeniu z narkozy pacjent zmarł, choć operacja - jak mówiła lekarka tuż po zabiegu rodzinie mężczyzny - udała się.
Wtedy policję zawiadomił syn zmarłego, który twierdził, iż poczuł od kobiety woń alkoholu. Było to kilka godzin po operacji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali do szpitala, zbadali kobietę alkomatem, który wykazał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Lekarka wytłumaczyła się wtedy zażyciem środka uspokajającego na spirytusie, a badaniu krwi się nie poddała. Jak mówiła, źle się poczuła i musiała przyjąć kroplówkę. Zatrzymano ją dopiero kilkanaście godzin później; badanie krwi przeprowadzone wtedy nie wykazało alkoholu w organizmie.
Na podstawie zebranych w śledztwie dowodów biegli powołani przez prokuraturę ocenili jednak, że w czasie dyżuru kobieta była nietrzeźwa. Według nich, mogło to być nawet 1,4 do 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Jednocześnie biegli ustalili, że kroplówka, którą miała przyjąć lekarka z powodu złego samopoczucia, była w rzeczywistości zabiegiem detoksykacyjnym, żeby możliwie szybko wydalić alkohol z organizmu.
Kolejni biegli uznali, że w czasie zabiegu doszło do błędu w sztuce lekarskiej, ale nie udało im się "uprawdopodobnić" związku między tym błędem podczas zabiegu a śmiercią pacjenta. Biegłym nie udało się również przesądzić, czy kobieta była w stanie nietrzeźwym już w czasie operacji, czy wypiła alkohol po przeprowadzeniu zabiegu.
Po postawieniu jej zarzutów lekarka nie została aresztowana. Wśród środków zapobiegawczych zastosowanych wobec niej jest m.in. zawieszenie wykonywania zawodu lekarza. Mimo składanych przez nią zażaleń, ten środek zapobiegawczy jest utrzymywany.