Legalne kontakty z "Baraniną" i Żaglem
Zeznający przed komisją śledczą ds.
PKN Orlen mec. Jan Widacki powiedział, że jego udział w tworzeniu
fundacji "Bezpieczna Służba" na etapie rejestrowania był "legalny
i dopuszczalny".
Posłowie pytali Widackiego o okoliczności powstania fundacji "Bezpieczna Służba", która została powołana, kiedy świadek był wiceministrem spraw wewnętrznych. We władzach fundacji zasiadła m.in. żona i siostra Jeremiasza Barańskiego, znanego jako "Baranina". Ministerstwo pomagało fundacji w pisaniu statutu.
Widacki powiedział, że z jego wiedzy wynika, że na przełomie 1990 i 1991 roku, kiedy fundacja była zakładana, Barański nie był karany, przynajmniej w Polsce. Antoni Macierewicz (RKN) podkreślił jednak, że Widacki jako wiceminister odpowiedzialny m.in. za policję, powinien wiedzieć, że "Baranina" był karany. Dodał, że mecenas powinien to wiedzieć tym bardziej, że za czasów jego urzędowania w maju 1991 roku Interpol przesłał list, w którym była m.in. mowa o tym, że prokurator generalny już w 1986 roku prosił o ekstradycję Barańskiego z Austrii.
Widacki się bronił mówiąc, że przed przesłuchaniem rozmawiał z ówczesnymi komendantami policji, którzy także na przełomie lat 1990 i 1991 nie słyszeli o Barańskim. Jak powiedział, chodzi o Bogusława Strzeleckiego i Romana Hulę. Poza tym - mówił - nie znał listu Interpolu, ponieważ takie listy nie trafiały do wiceministra. Uprzejmie przypominam, że nazwisko Barański nie przewinęło się przy tworzeniu fundacji: ani nie był on wśród fundatorów, ani nie był członkiem władz - podkreślił Widacki.
Powiedział też, że nie zna Aleksandra Żagla, który razem ze Zdzisławem Herszmanem przyszedł do niego w sprawie fundacji "Bezpieczna Służba". Macierewicz przytoczył inne pismo Interpolu: "Żagiel w 1973 i 1974 skazany za naruszenie prawa dotyczącego narkotyków, ponadto skazywany za fałszerstwo, paserstwo i naruszenie przepisów dotyczących przestępstw fiskalnych".
Być może te pisma do pana nie trafiały, ale pan nadzorował policję i zgłaszali się do pana ludzie albo rodzinnie związani z międzynarodowymi przestępcami albo wręcz przestępcy, a pan o tym nie wie i załatwia im statut fundacji. To było legalizowanie w oczach podwładnych środowiska przestępczego - ocenił poseł.
Żagiel nie zakładał fundacji - odpierał zarzuty Widacki. Ponadto, w tym czasie przez nasze gabinety przewijały się dziesiątki ludzi z różnymi pomysłami i gdybym chciał sprawdzać kartę karną każdej osoby znalazłbym się w domu wariatów - dodał.
Widacki powiedział też, że gdyby fundacja prowadziła działalność przestępczą, a ze strony służb, które mu podlegały nie byłoby reakcji, to byłoby poważne uchybienie. Na etapie rejestrowania mój udział był legalny i dopuszczalny - dodał.
Przed godz. 18. komisja zakończyła przesłuchanie Jana Widackiego.