ŚwiatLech Wałęsa: w UE trwa walka o solidarność

Lech Wałęsa: w UE trwa walka o solidarność

W ferworze walki o każde euro łatwo zatracić najważniejszy cel i sens istnienia Unii Europejskiej. Fundament, na którym jest mozolnie od dziesiątek lat budowana. Wartość, która dotychczas była gwarantem trwania Unii i jej rozwoju. Dziś też musi być punktem odniesienia dla włodarzy unijnych. Wszystkich razem i każdego z osobna. To była, jest i musi być
europejska solidarność - pisze były prezydent Lech Wałęsa w najnowszym felietonie dla WP.PL

Lech Wałęsa: w UE trwa walka o solidarność
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Kozioł

Pojawiły się w ostatnich miesiącach niepokojące sygnały podważające solidarność europejską. Niektóre państwa zaczęły coraz mocniej przeciągać linię w swoją stronę. A tym silniejszym odechciewa się wyrównania poziomów i szans tych słabszych. Z jednej strony to normalne, że każdy przywódca musi dbać o interesy własnego kraju, zabiegać o jak najlepsze warunki, ale z drugiej - nie może zapominać, że nie jest samotną wyspą. Nawet jeśli geograficznie na wyspie leży.

Sens Unii to system naczyń połączonych i w interesie każdego jest, aby poziomy dobrobytu, rozwoju i szans były w każdym z naczyń równe lub wyrównywane na mądrych zasadach. Do tej pory, lepiej lub gorzej, to się udawało. I to widać w Polsce gołym okiem. Naprawdę dokonaliśmy skoku cywilizacyjnego, również dzięki obecności w UE, bo coraz lepiej zaczęliśmy korzystać z potężnego strumienia unijnego finansowania. Można go nazwać – a taki projekt postulowałem już ponad 20 lat temu – nowym Planem Marshalla. Tak, wiele też do Unii wpłacamy, ale to jest właśnie solidarność, bo przychodzi moment, że ktoś inny bardziej potrzebuje wsparcia. A kiedyś możemy to być my. I jest to też oczywiście dobry interes. Płacimy i korzystamy z dobrodziejstw.

Zgadza się, wiele mechanizmów unijnych wymaga korekty. Nie wszystkie struktury dostosowane są do nowych uwarunkowań. 20 lat temu lepiej się sprawdzały, a dziś nie odpowiadają jeszcze na wyzwania globalne. A wtedy łatwiej gubić perspektywę szerszą. W Unii zbyt często gubi się z oczu uciekające kraje innych kontynentów, tracimy dystans w światowym wyścigu cywilizacyjnym i gospodarczym, a ton nadaje już nie dumna Europa, ale tygrysy Wschodu. Tym bardziej trzeba zewrzeć szeregi. Szybko dogadać się w swoim gronie, jak w rodzinie. Czasem zacisnąć zęby, trochę odpuścić z własnego interesu, pomóc sąsiadowi. Określić wspólne cele i solidarnie konkurować ze światem.

Ostatni szczyt UE daje iskierkę nadziei na mądrość dyktowaną poczuciem solidarności. Nawet nieugięci „Wyspiarze” zaczynają chyba rozumieć, że w tym globalnym świecie nie można grać indywidualnie, że nie mogą swojej cegły z tej misternej unijnej budowali wyjmować, bo się wszystko zawali i wszyscy przegrają. Siły rozsądku i dobrej woli ujawniły się, a stanowiska się nie usztywniły. To już krok do przodu.

Polska również ma wiele do zyskania. To realne miliardy euro. I coś więcej. Zobaczyliśmy Polskę w tych rozmowach jako ważnego gracza unijnego. Już nie patrzą wielcy Unii na nas z perspektywy tylko historycznej – choć czasem powinni, bo długi historyczne są wielkie - ale jak na silny, duży i mądry kraj, który liczy się w poważnych rozmowach, któremu zależy też na rozwoju wspólnoty. W tej grze wszyscy mogą być wygrani i wszyscy mogą być przegrani. Ja liczę po raz kolejny zwycięstwo nowoczesnej solidarności w UE. Świat na nas nie czeka. A solidarność była dla nas zawsze najsilniejszą kartą. W wymiarze lokalnym i kontynentalnym. I dlatego powinniśmy, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach, ją wykładać.

Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (250)