Lech Wałęsa: Sołżenicyn pomagał mi w walce o wolność
Aleksander Sołżenicyn był niezwykłym
wizjonerem, który pomagał mi w czasach, gdy walczyłem o wolność -
tak zmarłego pisarza wspomina Lech Wałęsa na łamach wtorkowego
"Le Figaro". Zdaniem Wałęsy, Sołżenicyn był też jednak piewcą
Rosji tradycyjnie imperialnej.
05.08.2008 | aktual.: 05.08.2008 14:06
Francuski centroprawicowy dziennik, który poświęca Sołżenicynowi cztery kolumny wydania, zamieszcza wypowiedź historycznego przywódcy "Solidarności" tuż obok wspomnień francuskich intelektualistów.
Proszony przez "Le Figaro" o skomentowanie śmierci pisarza, Wałęsa mówi, że nie uważa Sołżenicyna za wielkiego człowieka czynu, ale za niezwykłego wizjonera. Jego diagnozy uczyniły z niego niemal proroka. W tym sensie pomagał mi w mojej walce o wolność - podkreślił Wałęsa. Zaznaczył, że czytał niektóre z jego książek i miał okazję kilka razy go spotkać.
Za każdym razem miałem podobne wrażenie. Sołżenicyn był osobowością wyjątkową, umysłem uwodzicielskim, ale także piewcą Rosji tradycyjnie imperialnej. Ja też jestem patriotą i mogę zrozumieć, że wielbi się swój kraj aż do tego stopnia, by wspierać reżim Putina: Ale przy zachowaniu reguł demokratycznych - powiedział Wałęsa.
Na tej samej stronie "Le Figaro" filozof francuski Andre Glucksmann zwraca uwagę, że dzieła Sołżenicyna miały wielki wpływ na rodzenie się opozycji antykomunistycznej w bloku wschodnim, w tym także w Polsce.
"Sołżenicyn wyzwolił opozycję intelektualną na Wschodzie z resztek niechęci wobec koniecznego aliansu między umysłami liberalnymi czy ateistycznymi a Kościołami i związkami wyznaniowymi - "Solidarność", Bronisław Geremek czy Adam Michnik znakomicie pojęli tę lekcję" - pisze Glucksmann.
Szymon Łucyk