Lech Wałęsa publikuje na Facebooku dokumenty SB
• Były przywódca "Solidarności" zdecydował się opublikować na swoim profilu teczkę Kiszczaka i inne dokumenty SB dotyczące jego osoby
• "Nic nie zamierzam ukrywać i niczego się wypierać" - napisał Lech Wałęsa
• Zamieścił już 30 stron dokumentów, które mają pochodzić z tzw. teczki Kiszczaka
• Nie wiadomo, czy są to te same dokumenty, które w IPN udostępnił dziennikarzom
Lech Wałęsa rozpoczął publikację na swoim profilu na Facebooku dokumentów z tzw. teczki Kiszczaka. "Dochodzę do wniosku że najlepsi będzie jeśli całość materiału jaki posiadam w pierwszej kolejności to co otrzymałem jako teczki Kiszczaka w tym miejscu opublikuję .Nigdy nie miałem tajemnic postępowałem uczciwie w zgodzie z sumieniem .Niech i wiedza z tych śmieci do Was dotrze" - napisał w środę po południu były prezydent. (pisownia oryginalna - przyp. red.).
Wałęsa dodał, że "kłamstwo i podróbka przeciwko niemu" to cena, jaką płaci za "porządne służenie Ojczyźnie". Podkreślił też, że o publikacji zadecydują głosy internautów. Były przywódca "Solidarności" stwierdził, że jeśli otrzyma 10 tys. polubień swojego profilu, rozpocznie publikację dokumentów.
Po kilku godzinach, zgodnie z obietnicą, Wałęsa rozpoczął publikację dokumentów, mimo że jego post nie zebrał jeszcze 10 tys. polubień. Zapowiedział, że codziennie będzie tam umieszczał 30 stron dokumentów (łącznie ma zamiar opublikować około 900 stron).
Wałęsa zamieścił na profilu 30 stron fotokopii, które jak napisał pochodzą z tzw. teczki Kiszczaka, znalezionej w lutym przez prokuratorów IPN w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Podczas przeszukania zabezpieczono łącznie sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN udostępnił dziennikarzom i historykom m.in. akta "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom.
Wałęsa zapoznał się z dokumentami w połowie kwietnia. Jest przekonany, że zdecydowana większość z nich została podrobiona. Jego autorstwa jest prawdopodobnie tylko jeden dokument - odręczna notatka zabrana podczas rewizji w domu.