Lech Wałęsa dla WP: stawiałem na Chiny lub Białoruś
Znam tego pana i wiem, że to rzeczywiście świetny negocjator. Spotkałem go kilka razy i zapamiętałem jako człowieka dyskusji i dobrych argumentów - mówi Wirtualnej Polsce Lech Wałęsa. W ten sposób skomentował decyzję o przyznaniu tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla Marttiemu Ahtisaariemu, byłemu prezydentowi Finlandii.
10.10.2008 | aktual.: 10.10.2008 16:29
Fiński dyplomata został odznaczony za osiągnięcia mediacyjne w rozwiązywaniu konfliktów w indonezyjskiej prowincji Aceh, Namibii, Kosowie, Iraku, Irlandii Północnej, Azji Środkowej i w Rogu Afryki.
- Komitet postawił na to, aby w rozwiązywaniu konfliktów szukać pokojowych rozwiązań. Jest to sygnał dla świata – negocjujcie, nie zrażajcie się - powiedział Wirtualnej Polsce Lech Wałęsa, były prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1983 roku. Jestem jednak zaskoczony tym werdyktem, choć wiem, że nie powinno się go podważać - dodał.
Prezydent pytany o to, komu przyznałby taką nagrodę, odpowiada: Wolałbym dać ją prof. Stanisławowi Szuszkiewiczowi, byłemu przewodniczącemu Rady Najwyższej Białorusi, lub chińskim dysydentom, bo oni mają osiągnięcia i są w potrzebie. Zdaniem Lecha Wałęsy przyznanie chińskim opozycjonistom tej prestiżowej nagrody to kwestia czasu. Wcześniej, czy później dostaną pokojowego Nobla, bo świat musi im pomóc, a niewątpliwie takie odznaczenie będzie dla nich ogromnym wparciem. Chinom potrzeba jeszcze roku, dwóch lat, aby przyzwyczaiły się do myśli, że muszą się zmieniać. Problem polega na tym, że na razie nie pasują do globalizacji, mają inne miary wolności, praw człowieka, a to całemu światu komplikuje warunki współpracy – podkreślił prezydent.
"Nagroda przyznana w kontekście konfliktu rosyjsko-gruzińskiego"
Dr Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreślił znaczenie przyznanej Ahtisaariemu nagrody w kontekście konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. Myślę, że werdykt był odważny, ale, w zestawieniu z sierpniowymi wydarzeniami w Gruzji, słuszny. Uznanie niepodległości Kosowa, do którego plan Ahtisaariego niewątpliwie się przyczynił wywołało wiele kontrowersji, ale było oparte na pokojowym procesie. Co więcej większość państw UE i USA uznały scenariusz zaprowadzenia pokoju w Kosowie za najlepszy. To była zupełnie inna strategia niż rosyjska, która zakładała uregulowanie sprawy Gruzji jednostronnie i nie znalazła szerszego poparcia społeczności międzynarodowej nawet wśród byłych, sowieckich satelitów. W efekcie doszło do zwiększenia napięć w regionie – mówi dr Dębski.
W ocenie eksperta działanie Ahtisaariego przyczyniło się do powstrzymania rozlewu krwi na Bałkanach. Nagrodzenie Fina należy oceniać pozytywnie, bo pokazał jaką drogą należy podążać, aby rozwiązywać trudne sprawy narodowościowe – podsumował dr Dębski
"Tegoroczny Nobel nic nie wnosi"
Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa, że przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla Ahtisaariemu nic nie wnosi. Oprócz wyróżnienia laureata, ta nagroda chyba więcej nic nie daje. Wpisuje się natomiast w co najmniej tuzin innych Nobli dla przedstawicieli agend ONZ - organizacji, która nie najlepiej wykonuje swoją pracę jeśli chodzi o poszanowanie praw człowieka – mówi Kozieł.
Dla działacza Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, znacznie bardziej zapadają w pamięć Noble, które są „wiatrem w żagle dla całego ruchu i symboliczną tarczą ochronną dla ludzi, którzy z narażeniem zdrowia i życia walczą o słuszne sprawy”. Wystarczy wspomnieć ile zmieniło w życiu ludzi przyznanie tej nagrody chociażby Lechowi Wałęsie, Dalajlamie czy Andrzejowi Sacharowowi – podkreśla.
Adam Kozieł przypomina, że w grudniu mija 60. rocznicy ogłoszenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Z tej okazji pojawiło się wiele spekulacji, że nagrodę należałoby przyznać chińskim opozycjonistom, którzy walczą z komunistycznym reżimem. Oczekiwano, że to dysydentowi z Chińskiej Republiki Ludowej, która jest niemal rówieśnikiem Powszechnej Deklaracji przypadnie wyróżnienie – dodaje Kozieł.
Wśród „pewniaków” na listach bukmacherskich wymieniano m.in. Hu Jia, chińskiego dysydenta zajmującego się problemami demokracji, środowiska i AIDS. Dzień przed ogłoszeniem werdyktu chiński MSZ ostrzegł jednak, że wybór Hu Jia zostanie odebrany jako "brutalne mieszanie się w sprawy wewnętrzne Chin". Wielu komentatorów oceniało, że wypowiedzi Pekinu mogą wpłynąć na decyzję Komitetu Noblowskiego, który w obawie przed negatywnymi konsekwencjami dla Norwegii będą obawiały się wyróżnić chińskiego opozycjonisty.
To z kolei – według Adama Kozieła – może zostać odczytane przez ChRL jako uległość. Istnieje obawa, że chińskie władze uznają, że ta strategia wyprzedzających gróźb i szantaży jest skuteczna i się w niej utwierdzą – podsumowuje Adam Kozieł.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska