Lech Kaczyński weźmie udział w szczycie UE ws. Gruzji
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr
Kownacki powiedział, że obecność Lecha Kaczyńskiego na
szczycie UE poświęconym Gruzji i relacjom UE-Rosja jest
"niezbędna", m.in. ze względu na zaangażowanie prezydenta w
sprawy samej Gruzji i całego regionu kaukaskiego.
27.08.2008 | aktual.: 27.08.2008 16:20
Byłoby całkowicie niezrozumiałe dla naszych partnerów w UE, gdyby polskiego prezydenta tam (na szczycie) zabrakło - powiedział Kownacki.
Podkreślił, że od początku kadencji Lech Kaczyński jest zaangażowany w sprawy Gruzji i całego regionu kaukaskiego, a także problematykę południowo-wschodnią, co jest związane z bezpieczeństwem energetycznym i dywersyfikacją dostaw ropy naftowej i gazu.
Od początku kadencji prezydent jest tutaj bardzo aktywny i zyskał duży autorytet międzynarodowy, czego dowodem jest to, w jaki sposób i bez najmniejszego kłopotu zorganizował wyjazd prezydentów krajów bałtyckich i Ukrainy do Tbilisi - ocenił Kownacki. Jak powiedział, prezydent Lech Kaczyński oczekuje, że stanowisko UE podjęte podczas przyszłotygodniowego szczytu "będzie jednoznaczne, mocne, stanowcze".
Kownacki powiedział, że nie widać rozbieżności między stanowiskiem prezydenta i rządu w sprawie Gruzji, "co bardzo, bardzo cieszy". Według niego, konieczna jest jednomyślna reakcja UE. Bardzo ważne jest, byśmy wszyscy w Europie mówili jednym głosem i musi być to stanowcza, zdecydowana reakcja - powiedział wiceszef Kancelarii Prezydenta, według którego jest nadzieja na takie postawienie sprawy.
Według Kownackiego dotychczasowe wypowiedzi wszystkich przywódców europejskich, ministrów spraw zagranicznych wskazują, że to, co zrobiła Rosja jest bardzo wyraźnym złamaniem elementarnych norm prawa międzynarodowego, zasad, którymi kieruje się UE.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta powiedział, że podczas szczytu Lech Kaczyński zaprezentuje zarówno stanowisko polskie, jak i krajów bałtyckich, na temat kryzysu w Gruzji. Podzieli się też refleksjami i spostrzeżeniami ze swojej wizyty w Tbilisi. Kownacki zaznaczył, że Unia nie może ulegać "polityce faktów dokonanych", czyli - jak wyjaśnił - takiemu stawianiu sprawy, że jeśli Rosja określi, że jakiś obszar jest strefą jej wpływów, może tam zaprowadzać własne porządki. Dziś to dotyczy Kaukazu, jutro - Ukrainy, a pojutrze - niech każdy sam sobie dopowie, kogo może to dotyczyć - dodał minister.
Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak nie chciał na razie komentować informacji, że prezydent wybiera się - obok premiera - na poniedziałkowy szczyt UE. Jeżeli otrzymamy oficjalną drogą informację z Kancelarii Prezydenta, że prezydent chciałby wziąć udział w Radzie Europejskiej - a przypomnę, że jest to spotkanie szefów rządów - to wtedy się do tego odniesiemy - powiedział Nowak.
Nowak pytany wcześniej w TVN24, czy zakładana jest możliwość, że także prezydent pojechałby na szczyt UE, odparł wówczas, że sytuacje, gdy na szczyt przyjeżdżają prezydent i premier któregoś z państw UE, są nadzwyczajne i bardzo rzadko spotykane. Nie wiem, czy jest sens wprowadzać takie zamieszanie - dodał.
Jako przykład podał ceremonię podpisania Traktatu Lizbońskiego, w której wzięli udział zarówno Lech Kaczyński, jak i Donald Tusk. Natomiast - zaznaczył - "zgodnie z porządkiem konstytucyjnym" na posiedzeniach Rady Europejskiej Polskę reprezentuje premier i minister spraw zagranicznych.
Taki jest porządek, takie jest też nieformalne ustalenie między premierem a prezydentem. Prezydent jeździ na szczyty NATO - taki był zawsze podział. Myślę, że to jest dobre, bo też czytelne dla naszych partnerów europejskich - stwierdził Nowak. Przypomniał również, że to premier - w związku z sytuacją w Gruzji - był inicjatorem zwołania Rady Europejskiej - spotkania szefów państw i rządów.