PolskaLech Kaczyński pokochał górników - początek kampanii

Lech Kaczyński pokochał górników - początek kampanii

Zamknięte dla mediów spotkanie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z szefami trzech regionów NSZZ Solidarność Bielska, Częstochowy i Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, a także liderami najbardziej wpływowej w związkowym establishmencie sekcji górnictwa ujawniło prawdziwy cel wczorajszej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katowicach.
To początek wyścigu do prezydenckiego fotela, chociaż oficjalnie prezydent kampanii jeszcze nie zaczął. Solidarność to jego zbrojne ramię.

Lech Kaczyński pokochał górników - początek kampanii
Źródło zdjęć: © PAP

Prezydent mówił więc górnikom to, co chcieli usłyszeć: jest przeciwnikiem prywatyzacji branży, bo "górnictwo to nasze narodowe bogactwo".

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że wczorajsze spotkanie Lecha Kaczyńskiego z gronem wybranych wcześniej sześciu związkowych liderów potwierdziło wyborczą strategię prezydenta, w której Solidarność zagra pierwsze skrzypce. Piotr Duda, szef Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, dziś człowiek nr 2 w związku, nie odstępował Kaczyńskiego na krok. Miał swoje powody. Ambicją Dudy jest zastąpienie na stanowisku przewodniczącego komisji krajowej Janusza Śniadka. Poparcie prezydenta, który w szeregach "S" cieszy się ogromnym mirem, może mu skutecznie pomóc.

Ale nie tylko Dudzie jest po drodze z Lechem Kaczyńskim. Dla górniczej Solidarności prezydent jest gwarantem zachowania związkowych wpływów, bo zawetuje każdą niekorzystną dla tego układu ustawę.

Również związek ma do zaofiarowania Kaczyńskiemu rzecz bezcenną - wsparcie podczas kampanii wyborczej, w której prezydent będzie walczył o reelekcję. Adam Bielan z PiS, który przygotował poprzednią kampanię prezydenta, twierdzi, że to na Śląsku mogą zdecydować się losy tych wyborów.

- Cóż, Solidarność jest na rozkaz prezydenta - podkreśla lider śląskiej PO, Tomasz Tomczykiewicz.

Ustalenia wczorajszego spotkania, które znacznie się przedłużyło, musiały być naprawdę ważne i poufne skoro Piotr Duda skwitował je zdaniem: "Jedliśmy obiad i wspominaliśmy dawne czasy". Jednak na pytanie, czy prezydentowi zależy na wsparciu Solidarności lider śląsko-dąbrowskiej "S" odpowiedział: - Dla nas liczą się czyny. Prezydent w wielu sprawach nam pomógł, że wspomnę tylko emerytury górnicze.

Wizyta na Śląsku początkiem kampanii wyborczej.

Złożenie kwiatów pod krzyżem przy kopalni Wujek, wizyta w muzeum, minuty spędzone przy szyfrogramie generała Czesława Kiszczaka, wręczenie medali dla osób niosących pomoc górnikom zasypanym w czasie kopalnianej katastrofy w Rudzie Śląskiej - tak w skrócie wyglądał program wczorajszej wizyty prezydenta RP w Katowicach.

Nikt nie ma jednak najmniejszej wątpliwości, że Lech Kaczyński przyjechał na Śląsk po głosy w zbliżających się wielkimi krokami wyborach prezydenckich. Zjawił się w Katowicach miesiąc później niż planował. Wtedy scenariusz pokrzyżowała jego choroba i nie był obecny na Barbórce. Wczoraj jednak w dobrej formie, chętnie pozował do zdjęć i często się uśmiechał.

Zdaniem Adama Bielana, spindoktora który przygotował poprzednią kampanię prezydenta, Śląsk może mieć decydujący wpływ na to, kto wygra wybory. - A jest to olbrzymi elektorat mający na dodatek poczucie, że Platforma Obywatelska go lekceważy i o nim zapomniała - analizuje europoseł Ryszard Czarnecki.

Nie bez powodu wśród doradców Kaczyńskiego znalazła się jedna z prominentnych działaczek związkowych ze śląsko-dąbrowskiej Solidarności Bożena Borys-Szopa, która jest podsekretarzem stanu w jego kancelarii, a ostatnio do tego grona doszlusował były prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona. Czy PiS rzeczywiście przełamie przewagę PO w województwie śląskim? Na razie trzeba liczyć się z kolejnymi wizytami pretendentów do prezydenckiego stołka.

- To żałosne, że politycy w okresie wyborczych kampanii przyjeżdżają uprawiać na Śląsk swój socjotechniczny rytuał i taktują mieszkańców jak mięso wyborcze - mówi dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. Dla niego wizyta prezydenta jest ewidentną próbą mobilizacji żelaznego elektoratu przed zbliżającą się wyborczą próbą.

- To w pewnym sensie przekonywanie przekonanych, ale z drugiej strony nigdy za wiele takich spotkań - twierdzi dr Słupik. - Podczas takich wizyt pada wiele komunałów, ale w tym wypadku prezydent potwierdził też, że dopóki on jest głową państwa to związkowcom krzywda się nie stanie.

Do zgromadzonej w Domu Kultury kopalni Wujek górniczej elity prezydent mówił to, co związkowcy chcieli usłyszeć. - Węgiel ma zaletę niepowtarzalną - jest go w Polsce dużo. Chrońmy więc to nasze narodowe bogactwo i doceniajmy tych, którzy strzegą górników - powiedział tuż po udekorowaniu orderami kilkunastu osób, które niosły pomoc poszkodowanym podczas wrześniowej katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej. - Cóż nikt nie wymyślił stuprocentowo bezpiecznej kopalni - dodał prezydent.

Onieśmielony swoim publicznym wystąpieniem jeden z ratowników Jacek Złotucha stwierdził: - My nie dla nagród ratujemy, ale z powodu górniczej solidarności. Wczoraj na pierwszym planie była jednak solidarność przez duże "S".

Swoje żale związkowcy wylali w siedzibie kontrolowanego przez PiS Polskiego Radia Katowice podczas spotkania poświęconego bezpieczeństwu pracy. Kilka dni temu górnicza Solidarność opuściła komisję trójstronną, która zajmowała się m.in. tym tematem. Związkowcy uznali, że spotkania to puste gadanie, a pracodawcy i przedstawiciele rządu tylko udają, że chcą załatwić problem.

Stąd wczorajsza deklaracja Kaczyńskiego, że doprowadzi do nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, która umożliwi kontrolowanie kopalń bez zapowiedzi. Takie działanie prezydent zapowiadał tuż pod tragedii w kopalni Wujek - Śląsk i teraz pokazał, że wywiązuje się z danego słowa. Po raz kolejny powtórzył też, że jest przeciwnikiem prywatyzacji kopalń. W świetle prezydenckiej kampanii jego mocne "nie" dla zmian w górnictwie ma jednak szczególne znaczenie.

- Region śląsko-dąbrowski jest na rozkaz prezydenta. Z punktu widzenia związku to podwójne wybory: prezydenckie i na przewodniczącego Solidarności. Widać, że będą wspólnie grać jako obrońcy pracowników i sprawy górnictwa wykorzystają w kampanii - twierdzi przewodniczący Rady Regionalnej PO poseł Tomasz Tomczykiewicz.

Wizyta prezydenta odniosła wyborczy cel, ale problemy branży pozostały. - Prezydent ma świętą rację, gdy mówi o górnictwie, że to nasze dobro. Wszyscy tak mówią tylko nikt nic nie robi. Gdzie są pieniądze na inwestycje? Dlaczego otwiera się tak szeroko nasze rynki na węgiel z importu? Z 30 wiceministrów zajmujących się górnictwem w ciągu ostatnich dwudziestu lat tylko 4 było górnikami, a reszta to totalni amatorzy zarówno z SLD, PiS i PSL - śmieje się były wiceminister i górnik Jerzy Markowski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)