Lech Kaczyński: na pewno nie pojadę do Ameryki
Wizyta Aleksandra Kwaśniewskiego w Stanach
Zjednoczonych przyniosła kiepskie rezultaty. Okazało się, że
zawiodła stosowana w ostatnich latach taktyka polskiego rządu,
która polegała na tym, by dużo dawać od siebie i niewiele żądać w
zamian. Nie opłaciła się postawa podległości wobec silniejszego -
pisze w dzienniku "Fakt" prezydent Warszawy Lech Kaczyński.
29.01.2004 | aktual.: 29.01.2004 06:48
Jego zdaniem, prezydent powinien był twardo określić nasz statut w stosunkach z USA, bo na arenie międzynarodowej Polska ma inne propozycje. Aleksander Kwaśniewski przecenia też znaczenie stosunków osobistych w polityce. One są ważne, ale na pewno nie są ważniejsze niż interesy.
Lech Kaczyński uważa, że nie miał sensu postulat prezydenta, aby na całym świecie wprowadzić ruch bezwizowy. To jest przecież niemożliwe w dobie zagrożenia terroryzmem. Kwaśniewski powinien się twardo domagać nie tylko zniesienia wiz, ale przede wszystkim tego, aby nie traktowano nas na lotniskach jak przestępców.
Ta wizyta utwierdziła mnie w przekonaniu, że do USA nie pojadę. Nie chcę być traktowany jak bandyta. To forma mojego osobistego protestu - stwierdza w konkluzji prezydent Warszawy. (PAP)