"Lech Kaczyński musi być agresywnym prezydentem"
Lech Kaczyński jest człowiekiem głęboko nieszczęśliwym z tego powodu, że musi sprawować urząd prezydenta i nosić brzemię, które trochę go przerasta i jest dla niego kłopotliwe. Że musi nosić brzemię bycia odpowiedzialnym również za projekt własnego brata, co jest jest kłopotliwe dla niego w sensie ludzkim. On czuje, że nie daje rady jako prezydent i nie chciałby być tak stronniczym, takim bardzo często agresywnym prezydentem, a musi być - powiedział "Gość Radia Zet" Sławomir Nowak z PO.
: A gościem Radia ZET jest Sławomir Nowak Platforma Obywatelska wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Goniła króliczka, goniła i dogoniła, myślę o posłance Beacie Kempie, która postanowiła, że pan powinien stanąć przed sejmową komisją hazardową. : Jestem tym króliczkiem? Nie, no... nigdy tak o sobie nie myślałem, ale... : Patrzę na pana zęby, patrzę na zęby królicze. : Nie, nie mam króliczych zębów, uszu też nie. : Był pan kiedyś w „Pędzącym króliku”? : Nie, nie, ale wczoraj w szkle kontaktowym czytałem takie esemesy, że PiS powinien logo zmienić na pędzącego królika, adekwatne, do długich uszu, wie pani to jest prawda. : A co ma Sławomir Nowak do powiedzenia, kiedy pan się dowiedział o aferze hazardowej. : Tak jak zdecydowana większość Polaków, z gazety, z „Rzeczpospolitej”. : Zdecydowana większość, ale nie całkowita większość, rozumiem, tak? : No całkowita większość chyba nie, no bo była jednak pewna część myślę obywateli... : Czyli nie wiedział pan wcześniej o akcji
CBA. : Nie. : Nie, szef gabinetu nic nie wiedział? : Nie. : A nie domyślał się pan, że coś się dzieje, ani zastanawiał się czemu pan premier spotyka, nie zastanawiał się pan czemu pan premier spotyka się z panem Drzewieckim często? : Nie. : Zbigniewem Chlebowskim, nie? : Nie, znaczy spotkania ze swoimi ministrami czy z szefem klubu rządzącej formacji nie jest niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza w moich oczach, człowieka, który był odpowiedzialny... : A fruwające dopłaty? : Który był odpowiedzialny za... : Wiedział pan o tym, że coś jest nie tak dzieje z dopłatami? : Nie, nie, nie śledziłem, nie byłem odpowiedzialny za proces legislacyjny. : I nie wiedział pan, że Mariusz Kamiński przyszedł do premiera. : Nie, to widziałem, jak wychodził od premiera. To widziałem, nawet minąłem się z nim, nawet się bardzo serdecznie, co mnie zaskoczyło ze mną przywitał, bo się nie znamy, więc... : Ale na czym polegała ta serdeczność? Jak to serdecznie się mężczyźni... : To tak, nie no nie, bez przesady, ale otwarty taki, bardzo,
grzecznie, elegancko wszystko. : I nie pytał pan premiera po co? : Nie, nie, nie. Uważam, że spotkania również premiera z szefami służb specjalnych no to też jest pewna norma funkcjonowania państwa. : Minister Cichocki mówi – to nie ja byłem źródłem przecieku, to kto był źródłem przecieku? : Nie wiem, ja uważam, że ta teza, która jest lansowana przez naszą konkurencję polityczną, na czele z Mariuszem Kamińskim, że źródłem przecieku, że pewnie jest kancelaria pana premiera, czyli pan premier, albo pan minister Cichocki jest po prostu nieprawdziwa. To jest teza polityczna, publicystyczna, nie poparta żadnymi dowodami. : Nie, ale był przeciek, no nie, no dowody są, dowody są w postaci zachowania figurantów. : Ja wiem, jeżeli był jakikolwiek przeciek to był przeciek do „Rzeczpospolitej”, tajnych stenogramów, to na pewno był. : Nie, nie, ale wcześniej był przeciek, bo widać było z rozmów, że jest zdenerwowanie. : Ja nie mam pełnej wiedzy na ten temat, myślę, że nikt z nas... : No, ale pan jest czytelnikiem gazet
wiemy, co było w tych stenogramach, wiemy, jak się zachowywał asystent ministra Drzewieckiego pan Rosół, wiemy to z przesłuchań Mariusza Kamińskiego. : No tak wiemy to z przesłuchań Mariusza Kamińskiego, wiemy to z „Rzeczpospolitej”, natomiast – nie wiem, znaczy... : No, jak ktoś mówi dzwonię z innej komórki, gdzieś się ukrywa, mówi, zachowuje się dziwnie to co? : Ale pamięta pani, pani redaktor dwa lata rządów PiS, kiedy w ogóle między ludźmi już było absolutne szaleństwo, ludzie szli nawet porozmawiać o jakiś kompletnie nieistotnych rzeczach to odkładali telefony komórkowe. Kiedyś Andrzej Olechowski opowiadał, że przyszedł ktoś do niego i wyciągnął baterie ze swojego telefonu żeby nikt nie mógł go podsłuchiwać przez telefon. : Aha, czyli według pana w ogóle nie było przecieku, tak? : Ja nie wiem, nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, tylko uważam, że dzisiaj formułowanie tak kategorycznej tezy, że był przeciek w związku z tym jacyś tam dziwni panowie poczuli się zagrożeni i w związku z tym wzmogli swoją...
: Ale to nie przeciwnicy, pan Arłukowicz, który jest... : Nie, OK. : Rozumiem, że to też jest przeciwnik polityczny, tak? : Ja rozumiem, oczywiście, że to jest, oczywiście, że to jest... : Czyli w ogóle cała opozycja jest przeciwko Platformie Obywatelskiej. : Ale to jest oczywista konkurencja polityczna, ja nie mam w ogóle co do tego wątpliwości, oni mają, celem politycznym posłów obecnych, z opozycji obecnej w komisji śledczej, mam nadzieję, oprócz wyjaśnienia tej sprawy jest niestety również cel polityczny, to znaczy utrącenie głównej formacji. : A pana koledzy zachowywali się porządnie, pan minister Drzewiecki, który był na usługach ... : Nie, nie, ja tego nie powiedziałem. : ...pana Sobiesiaka zachowywał się porządnie, tak? : Nie, tego nie powiedziałem, mam nadzieję, że przesłuchania i pana Chlebowskiego i pana ministra Drzewieckiego odsłonią nam kolejne elementy prawdy dlatego, że moim zdaniem dzisiaj całej prawdy nie znamy, bo Mariusz Kamiński, mówiąc premierowi w sierpniu 2009 roku, że na 90 proc.
Rychu załatwię, słowa Chlebowskiego dotyczą afery hazardowej, czyli ustawy... : Nie, tak nie mówił, właśnie wczoraj, wczoraj minister Cichocki wyjaśnił, że tak nie było, nie. : Ale przecież to jest jeden z koronnych cytatów, który potem się pojawiał również w „Rzeczpospolitej”, jako dowód przeciwko Chlebowskiemu. : Tak, ale nie odnosił tego do dopłat, nie było tak. No wczoraj minister Cichocki podważył tę tezę, nie powiedział, że literalnie odnosiło się do dopłat. : Ale jeżeli, ja rozumiem, jak się nawet wczujemy w tego rodzaju spotkanie... : Nie słuchał pan, nie słuchał pan wczoraj przesłuchań. : Nie, całych no nie miałem czasu naprawdę, znaczy są ważniejsze rzeczy do zrobienia. : Nie czytał pan gazet dzisiaj. : Czytałem gazety, pani redaktor i chcę powiedzieć tak, jeżeli jest generalnie spotkanie... byłaby pani uczestnikiem spotkania... : Niech pan powie jesteśmy niewinni, jesteśmy niewinni, nie było afery hazardowej, w ogóle nic nie było. : Nie, ja tego wcale nie powiedziałem, ja jestem jednym z głównych
krytyków tego rodzaju zachowania, które w ostatnich tygodniach... : To czyje zachowanie pani krytykuje. : Znaczy, taki styl rozmów, taki styl utrzymywania znajomości uważam za oczywiście naganny, to jest w ogóle poza dyskusją. Pytanie, czy wskutek takiego zachowania coś złego się wydarzyło. Mariusz Kamiński kłamał premierowi, okłamał premiera mówiąc mu, że zniknęły dopłaty z ustawy hazardowej, nie zniknęły. Nigdy nie usunięto od 2008 roku, nie usunięto dopłat z ustawy hazardowej, Kamiński kłamał intencjonalnie, zastawiając pułapkę na premiera, przecież to jest oczywiste. : No, nie jest takie oczywiste. : No jest absolutnie oczywiste. : „Dziennik – Gazeta Prawna”: „jak brat ministra sportu dawał rządowe kontrakty. Dariusz Drzewiecki proponował załatwienie umów na inwestycje, które nadzorował Mirosław Drzewiecki, a to na budowę stadionów, a to na odcinki autostrad A2”. : Dawał kontrakty? : Yhm, no mówił, powoływał się na wpływy. : No, to jest oczywiście karalne i rozumiem, że pan redaktor Cieśla, tak widzę tę
gazetę... : Ależ pan ma wzrok, gazeta leży daleko, a pan... : Tak, jeszcze nie jest ze mną tak źle... : Naprawdę pan zobaczył z takiej odległości? : Tak, Wojciech Cieśla, no przecież widać, co tu jest napisane. : Aha, no bardzo dobrze, gratuluję. : Nie jest tak źle jeszcze ze mną. Więc rozumiem, że pan redaktor Cieśla złożył doniesienie do prokuratury, bo to jest oczywiście sprawa karalna, powoływanie się na wpływy, oczywiście. : Tak, myśli pan, że to jest obowiązek dziennikarza, jak coś wytropi natychmiast pędzić do prokuratora. : Ja uważam, że tak, znaczy każdego obywatela jeżeli powziął stosowną wiedzę na temat przestępstwa, to żeby poczynił doniesienie do prokuratury. : No i ja na miejscu premiera też bym powzięła wiedzę stosowną, jak przyszedłby do mnie Mariusz Kamiński, natychmiast bym pobiegła do prokuratury, gdybym powzięła wiedzę, że był przeciek, też bym pobiegła do prokuratury. : I teraz proszę zwrócić uwagę na dwa, na dwie sytuacje, które miały miejsce jedna w sierpniu, czyli na spotkaniu u
premiera z Kamińskim, kiedy na pytanie pana premiera czy jego zdaniem to się kwalifikuje, czy to jest złamanie prawa, czy to się kwalifikuje do stosownych działań prawnych Kamiński powiedział, że podejmie stosowne, tak jak mówił wczoraj minister Cichocki, nic więcej nie powtarzam... : Tak, ale Mariusz Kamiński mówi co innego, a minister Cichocki co innego. : Ja raczej wierzę Cichockiemu, uważam, że Kamiński po prostu kłamie i jeżeli ktoś raz skłamał, co najmniej dwa razy skłamał, to wiemy na pewno, to jego wiarygodność legła w gruzach po prostu, więc ja wierzę Cichockiemu w tej sprawie. Jeżeli premier go pyta o analizę prawną, ten mówi, że w najlepszym wypadku dla Mariusza Kamińskiego, że nie jest przygotowany jeszcze na taką odpowiedź, ale że jego zdaniem na razie jeszcze nie to, to co premier ma zrobić. Pierwszą osobą, która powinna złożyć doniesienie do prokuratury wszcząć działanie jest Mariusz Kamiński w tej sytuacji. : Dobrze, mam pytanie... : Mieliśmy drugą sytuację, już w październiku. : ...ale zaraz
powiemy o drugiej sytuacji, kiedy premier powie tak... : ...kiedy Mariusz Kamiński pisał stosowne pismo do premiera, już wtedy natychmiast kancelaria premiera podjęła wszystkie kroki i złożyła doniesienie do prokuratury. : Kiedy pan premier podejmie decyzję o tym, czy powie tak w sprawie wyborów prezydenckich? : Kiedy przyjdzie stosowny czas, ja zgadzam się.. : A w niedzielę pan mówił co innego, czyli w niedzielę pan kłamał? : Nie, nie, nie mówiłem nic innego. : A co powiedział pan w niedzielę? : Powiedziałem w niedzielę, że decyzja może zapaść w najbliższych dniach, najdalej tygodniach. : Tygodnia, tygodnia, tygodnia... pan powiedział. : I – tygodniach. : Tygodnia, tygodnia, tygodnia. : Może bezdźwięczne „h” było. : Może „h” było nieme, dziękuję bardzo gościem Radia ZET jest Sławomir Nowak, przechodzimy na www.radiozet.pl. : Ale zgadzam się z panią redaktor w kwestii kandydowania pana premiera. : przechodzimy na www.radiozet.pl : Dziękuję bardzo. : ...blady jakiś. : No właśnie, niech pani to sprostuje,
żądam sprostowania tego na głównej antenie. : Nie, nie opalony, nie, nie. : Wcale nie. : Nie. : Gdzie no, no ciśnienie, najwyżej ciśnienie. : Ciśnienie i koloryt stołu, stół odbija się. : Coś niebywałego po prostu. : Straszne, nie. : Naprawdę, co potrafią z człowiekiem zrobić. : Ale w ogóle jazda na nartach powinna być karalna uważam, bez kasku. : Ja nie wiem, ja kiedyś, wiele lat temu uczyłem się na nartach i potem tak zarzuciłem i wstyd się przyznać, nie potrafię jeździć na nartach. : I teraz jest pan tylko kulą śniegową, tak. No dobrze, o czym my rozmawialiśmy, w sprawie premiera, kiedy powinien ogłosić tak lub nie? : Znaczy to co powiedziałem na głównej antenie, zgadzam się z tekstem pani redaktor w dzisiejszym „Fakcie”, że premier nie powinien spieszyć się z tą decyzją, to jest istotna decyzja z punktu funkcjonowania rządu, Platformy Obywatelskiej, też pewnej stabilności politycznej. : Ale dwa dni temu pan mówił, że to jest nie do zniesienia, więc niech się pan premier określi, no pan mówił w
niedzielę... : Nie, nie tak nie. : ...że to jest taka sytuacja nie do zniesienia dla Platformy. : Tak, ja mówiłem o tym, że nie to, że niech się pan premier określi, no bo akurat ja nie jestem tą osobą, która powiedziałaby w ten sposób, natomiast... : No tak, ale tak już, no ale mówię w skrócie, że to jest nieznośne dla Platformy takie oczekiwanie, wyczekiwanie, no tak pan powiedział. : Presja wywierana na nas, na zewnątrz, ale i trochę z wewnątrz... : No z wewnątrz tak, no przecież sami mówicie, jeden mówi niech kandyduje, drugi niech nie kandyduje... : Tak, no jest uciążliwa w tym sensie, że to się staje temat numer jeden, chociaż uważam, że mamy ważniejsze rzeczy na głowie. I zawsze to mówię wewnątrz Platformy i kiedy mam zawsze okazję i wtedy też mówiłem w niedzielę u pani redaktor, że są ważniejsze rzeczy do zrobienia, to wcale nie jest najpilniejsza decyzja. A z punktu widzenia nawet czystej taktyki politycznej to wcale nie jest tak, że trzeba w pośpiechu podejmować tą decyzję. Ale z tego, co wiem, pan
premier intensywnie nad tym też myśli i przygotowuje się do podjęcia jakiegoś rozstrzygnięcia tej kwestii, jak również Platforma ma przygotowane, czy przygotowuje się do różnego rodzaju scenariuszy. : Ale czy pan premier szybko się określi według pana wiedzy? : Jak powiedział to jest koniec, najdalej koniec zimy, czyli tak jak powiedziałem w niedzielę, najdalej to są kilka tygodni, miejmy nadzieję, że to będzie wtedy koniec zimy, faktycznie. : No właśnie, nie wiadomo. : Na razie idzie idą mrozy. : A według pana lepiej by było tak, czy nie? : Ja nie, ja jestem gotów, znaczy mam swoje argumenty i za i przeciw. : A jakie są za? : Ale nie wiem czy publicznie powinniśmy tego rodzaju rzeczy... : No możemy sobie pogadać. : To nie jest tak sobie pogadać, bo jednak rozmawiamy publicznie. : No, ale dlaczego, no przecież nie ma wstydu, nie, nie rozmawiamy o jakiś intymnych historiach. : Nie ma wstydu, oczywiście, że – znaczy z jednej strony uważam, że podstawowym argumentem za kandydowaniem jest zmiana modelu, stylu
prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Uważam, że prezydent Lech Kaczyński przy nawet całej sympatii do jego osoby, jako człowieka, uważam, że był złym prezydentem, jest złym prezydentem, dlatego że jest prezydentem, zakładnikiem jednej formacji. : Czyli uznaje pan, że Donald Tusk jest gwarantem, że wygra z Lechem Kaczyńskim, a takim gwarantem nie jest Bronisław Komorowski na przykład, tak? : Nie, ja nie użyłem jeszcze argumentu właśnie zwycięstwa, ja raczej mówię o tym, że Polska zasługuje na lepszego prezydenta, na godniejszą, na lepszą reprezentację na zewnątrz. Ja uważam, że Tusk byłby lepszym prezydentem z punktu prezentowania Polski za granicą, sympatii do Tuska za granicą. : No tak, ale Tusk prezydentem i co wtedy by się stało na przykład z Platformą Obywatelską. : A to jest z kolei, oczywiście dla ludzi, którzy myślą ciepło o własnej formacji politycznej, o Platformie, o przyszłości to wariant bezpieczniejszy jest nie kandydowanie pana premiera, no bo nic się nie zmienia. Ale to nie jest tak, że całe życie
można trwać w sytuacji, w której się nic nie zmienia. Życie jest dynamiczne w związku z tym trzeba umieć się czasami do różnych sytuacji dopasować. I ja uważam, że i tak, i nie i kandydowanie, i niekandydowanie jest uzasadnione, bo niekandydowanie z kolei jest podyktowane troską o dokończenie reform w państwie, dokończenie walki z kryzysem, co jest szalenie istotnym dla życia normalnego przeciętnego człowieka, Polaka, to wszystko ma swoje istotne elementy. : Dobrze, ale jak stanie w szranki i przegra, to co wtedy? : Ja nie biorę pod uwagę takiego wariantu. : No, ale już taki wariant mieliśmy, to co wtedy? : Mieliśmy, ale uważam, że mądrzejsi doświadczeniami właśnie sprzed czterech lat, ale i doświadczeniami ostatnich rządów, ale i popularnością pana premiera uważam, że jest to wariant mało realny. : A pan byłby za, za tym żeby pan premier kandydował? : No już mi pani redaktor zadawała to pytanie, raz uciekłem od odpowiedzi i dalej będę uciekał, jak Stefan Niesiołowski w „Kropce nad i”. : Jak ten króliczek,
tak, jak ten króliczek. : Aż tak nie pędzę, nic, także... : Ale naprawdę, tak trudno odpowiedzieć czy tak, czy nie? : No to jest trudna decyzja, naprawdę, znaczy uważam, że... a poza tym nie ma potrzeby pod właśnie presją mediów, publicystów podejmować tak ważkiej decyzji. Premier jest premierem, to jest najważniejsze zadanie, które obecnie wykonuje, a decyzja o kandydowaniu jest w pierwszej kolejności decyzją polityczną, natury politycznej, a to nie jest dzisiaj najważniejsza sprawa. : A czy przesłuchanie przed komisją będzie miało znaczenie dla podjęcia decyzji? : Nie sądzę, nie, ja uważam, że premier z tego co wiemy oczywiście, zostanie wezwany przed komisję, stanie, wyjaśni całą sprawę, ja uważam, że – znaczy ludzie, którzy mają zbroję z prawdy są niebywale spokojni, uważam, że Tusk w tej sprawie jest bardzo spokojnym człowiekiem. : A kogo najbardziej się pan obawia z komisji, czyich pytań? : Znaczy w stosunku do mnie, czy premiera? : Tak, w stosunku do pana? : Niczyich, bo ja tak naprawdę nic w tej
sprawie nie mam do powiedzenia, także mogą zadawać różnego rodzaju pytania, proszę bardzo. : A pan pod przysięgą będzie mówił nie wiem, nie słyszałem, nie wiedziałem. : Jeśli to jest zgodne z prawdą to oczywiście. : A od kiedy pan wiedział, że Mariusz Kamiński będzie miał postawione zarzuty? : To też jest to raczej jesień tego roku, kiedy ta cała afera wybuchła i kiedy ta aktywność Mariusza Kamińskiego się tak zagęściła, to wtedy. Po pierwsze moją życiową namiętnością nie są służby specjalne i ja nawet w swojej pracy zawsze stroniłem od tego rodzaju aktywności, kontaktów, nigdy mnie do tego nie ciągnęło, w związku z tym z definicji staram się trzymać od takich rzeczy z daleka, zatem ludzie związani ze służbami wcale mnie nie kręcą. : A będzie się pan przysłuchiwał dzisiejszym zeznaniom Zbigniewa Chlebowskiego? : To na pewno będą bardzo interesujące zeznania, nawet z takiego telewizyjnego punktu widzenia. : A trzyma pan za niego kciuki? : Ja dobrze życzę Zbyszkowi Chlebowskiemu, bo znam go jako człowieka,
dobrego szefa klubu, uważam, że popełnił straszny błąd no takim a nie innym zachowaniem, ale ja chcę wierzyć, chociaż pewnie rozum podpowiada co innego, ale ja chcę wierzyć, że on jest w stanie się wytłumaczyć przed opinią publiczną, bo nie wierzę w to, że śledczy będą chcieli tutaj przyjąć jakąś wersję. : Ale woli pan oglądać przez telewizor niż siedzieć w sali. : Nie, no oczywiście, no nie zniósłbym tej atmosfery tam na miejscu. : Dlaczego? : Nie, jako ten, który i tak tam pewnie będę musiał usiąść, to wie pani... nadmiar szczęścia oglądać panią poseł Kempę z tak bliska, naprawdę. : Ale to mógłby pan przygotować kosz chusteczek dla kolegi. : Nie, nie, ja nigdy się nie zajmowałem podawaniem nikomu chusteczek, ani wody. : No, ale jakby pani Beata Kempa, jest urocza. : Na swój sposób tak. : Prawda? : Tak, tak. Myślę, że jak się każdemu człowiekowi przypatrzeć to zawsze można coś dobrego w nim znaleźć. : I co w niej dobrego jest? : No... : No to co jest w niej dobrego? : Nie wiem, no trzeba by było zgłębić tę
tajemnicę. : No, ale to tak, niech pan... : Nie wiem, nie znam jej więc, no zobaczymy, no. : No dobrze, no to co jest dobrego w Lechu Kaczyńskim. : Myślę, że pana prezydenta przy różnych okazjach widziałem, znam go troszkę lepiej uważam, że jest człowiekiem głęboko nieszczęśliwym sprawowaniem urzędu i tym, że musi nosić brzemię, które – moim zdaniem – trochę go przerasta i jest dla niego kłopotliwe, brzemię bycia odpowiedzialnym również za projekt własnego brata i to uważam, że to jest kłopotliwe dla niego w sensie ludzkim, najzwyczajniej w świecie. Bo on jest, moim zdaniem on czuje, że nie daje rady jako prezydent i nie chciałby być tak stronniczym, takim bardzo często agresywnym prezydentem, a musi być. : Teraz już nie jest, a teraz już nie jest. : Nie wiem czy nie jest, znaczy teraz troszkę zmienił, próbuje zmienić wizerunek, widzieliśmy go oboje na balu dziennikarzy, był bardzo sympatyczny, nawet porozmawialiśmy, ja go widziałem również w przeszłości w takich okolicznościach, kiedy mieliśmy okazję
rozmawiać face to face : A, jak krzyczał na pana? : Czasami krzyczał, a czasami był miły. : A, prezydent jest taki raptowny. : Zmienny, impetyczny. : Czy premier jest introwertykiem? : Nie, na pewno bym go tak nie kwalifikował. : Wczoraj minister kultury powiedział w „Faktach po faktach”, że premier jest introwertykiem. : Tak, tak słyszałem. Nie wiem skąd pan Zdrojewski wyciąga tego rodzaju wnioski, chyba jest, znaczy ja nie postawiłbym takiej oceny, raczej jest ekstrawertykiem, jest raczej człowiekiem, który lubi ludzi, i który lubi z ludźmi przebywać, a nie ma tendencji introwertycznych uważam. Znaczy, może każdy ma, czasem każdy lubi pobyć sam. : A może nie lubi przebywać z panem Zdrojewskim i stąd jego ocena. : Nie, nie sądzę, myślę, że lubi Bogdana Zdrojewskiego, zresztą chyba każdy lubi Bogdana Zdrojewskiego. : To skąd Bogdan Zdrojewski miał taką opinię. : Nie wiem, to proszę pytać Bogdana Zdrojewskiego. : Ale też pana zaskoczył? : Zaskoczył mnie tak, bo to ciekawa ocena, tak. : Ale to było takie
powiedziane z taką głębią i bez wahania i z dużą znajomością rzeczy, tak odniosłam takie wrażenie. : Niskim tonem i tak, tak, bardzo poważne, tak. : Dziękuję bardzo. : Dziękuję bardzo. : To był, co to było dzisiaj co robiliśmy gość Radia ZET, dziękuję bardzo. : „7 dzień tygodnia”, czy jak to jest. : Sławomir Nowak był gościem Radia ZET. : Dziękuję. : Dziękuje Monika Olejnik