"Le Figaro": Polska chciałaby fiaska konstytucji UE
Polsce będzie na rękę odrzucenie w procesie
ratyfikacyjnym konstytucji Unii Europejskiej - pisze w środowym
wydaniu francuskiego dziennika "Le Figaro" Alexandre Adler.
13.04.2005 | aktual.: 13.04.2005 12:48
Zdaniem tego znanego we Francji publicysty i politologa, Polsce "doskonale odpowiadałoby", gdyby wraz z całą konstytucją przepadł pomysł powołania ministra spraw zagranicznych UE.
"Polska to oczywiście kraj, któremu najbardziej zależy na tym, aby konstytucja poszła na dno" - pisze Adler, dodając, że wynika to z polskich ambicji swobodnego ułożenia sobie "elastycznych i otwartych" stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.
Dalej Adler pisze, że "dla Polaków jest konieczne, aby Europa szczelnie zamknęła drzwi przed Rosją". Zdaniem komentatora, budowie "antyrosyjskiej tamy" służy zainteresowanie Warszawy przemianami na Ukrainie i - w przyszłości - na Białorusi, i dążenie Warszawy do rozszerzenia UE na wschód.
Wytyczając taką granicę między Rosją a UE, Polska chce sobie zagwarantować utrzymywanie amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Europie - uważa komentator. "Wystarczyłoby, żeby Rosja, jak tego chcą Niemcy i Francja, uczciwie przyłączyła się do europejskiej budowli, a zagrożenie zniknie, a tym samym uzasadnienie obecności USA" - dodaje.
Zdaniem Adlera, Polska to "kraj nastawiony na wskroś antyfederalistycznie, który czeka tylko, aby nadrobić swoją mierną gospodarkę stanowczością stanowiska, a zwłaszcza echem, jakie wywołuje ono wśród jej partnerów".
Adler pisze, że odrzucenie konstytucji UE na przykład we francuskim referendum 29 maja, na co wskazują sondaże, będzie "zewnętrznym szokiem", który może zbliżyć do siebie Polskę, Niemcy i Wielką Brytanię.
Jego zdaniem Niemcy, z niskim wzrostem gospodarczym, spadkiem demograficznym i bezrobociem na terenach byłej NRD, potrzebują zacieśnienia współpracy z Wielką Brytanią, by w ten sposób zbliżyć się do Stanów Zjednoczonych z ich technologiami i pieniędzmi. "Polskiego Wschodu" zaś potrzebują, by przenosić tam swoje zakłady produkcyjne i zwiększać w ten sposób ich rentowność.
Bliskie związki francusko-niemieckie, uważane za jeden z motorów Unii Europejskiej, Adler nazywa "ostatnią pozostałością po zimnej wojnie", a kanclerza Gerharda Schroedera "frankofobem", który paradoksalnie je podtrzymuje.
"Dzień po francuskim +nie+ dla konstytucji Anglia znajdzie się w końcu (...) w sercu Europy, w sercu swojej Europy" - dodaje publicysta. "Przed Wielką Brytanią - konkluduje - rysuje się perspektywa współpracy z dwoma zasadniczymi partnerami przyszłości: nowymi Niemcami i nowym polskim smokiem".