Lawina we Włoszech. Postępy w akcji ratunkowej
Liczba znalezionych ciał w zasypanym przez lawinę hotelu w Abruzji wzrosła do czterech - poinformowały włoskie media, z czego później się wycofały. Faktycznie znaleziono dwa ciała. Dwie osoby zostały uratowane - podają włoskie media. Informują również, że zaginionych jest nawet 35 osób, a nie 30, jak podawano wcześniej. Na liście gości hotelu nie ma Polaków.
19.01.2017 | aktual.: 20.01.2017 06:29
Dwóch mężczyzn znaleziono w stanie wychłodzenia organizmu. Kiedy zobaczyli nadchodzącą lawinę, schronili się w samochodzie. Jeden z nich wezwał pomoc. Jego żona i dwoje dzieci nadal są poszukiwani.
Osoba, która rozmawiała z jednym z dwóch uratowanych osób, powiedziała mediom, że wszyscy goście hotelu z powodu zagrożenia lawinowego chcieli jak najszybciej opuścić hotel. Według mężczyzny turyści zapłacili za pobyt i spakowani czekali na przybycie pługu śnieżnego, by odblokował zasypaną drogę. Jego przyjazd opóźnił się jednak o kilka godzin.
- Jest bardzo dużo ofiar - poinformował na początku szef ekipy ratunkowej. Później jednak włoscy urzędnicy zaczęli zaprzeczać tym słowom. Uważają, że informacje o ofiarach podano pochopnie.
Przypomnijmy, że z powodu złych warunków pogodowych, nadejście pomocy opóźniało się. Pierwsza grupa ratowników dotarła na miejsce w czwartek rano na nartach. Wysyłane są tam również karetki i inne pojazdy, które z powodu dwumetrowej warstwy śniegu stoją w odległości 9 km od hotelu.
Jeden z gości hotelu, na który zeszła potężna lawina po silnym wstrząsie sejsmicznym w środę, wysłał SMS-a wzywając pomocy. "Ratunku, umieramy z zimna"- napisał.
- Nasze jednostki ratownicze sprowadzamy na ziemię helikopterem, a oni zaczynają kopać - powiedziała rzeczniczka Państwowej Straży Pożarnej we Włoszech Luca Cari.
Ci, którzy przetrwają będą transportowani do obozu w Penne - ok. 10 km od hotelu Rigopiano. Strzał powietrzny wykonany przez tamtejszą straż pożarną pokazał tylko ostatnie piętro i dach, widoczne ponad grubą warstwą śniegu.
Do sytuacji we Włoszech odniosło się jednak polskie MSZ. - W związku z trzęsieniem ziemi we Włoszech Ambasada RP w Rzymie pozostaje w kontakcie z lokalnymi władzami i na bieżąco monitoruje sytuację. W chwili obecnej nie mamy informacji o poszkodowanych obywatelach polskich - powiedziało Wirtualnej Polsce biuro rzecznika Prasowego MSZ.
Okazuje się, że jest szansa, że zaginione osoby przeżyją. - Mamy tu do czynienia z bardziej skomplikowanym wypadkiem lawinowym, w porównaniu do takich, jakie najczęściej zachodzą w Tatrach, jest jednak większa szansa na przeżycie uwięzionych pod śniegiem osób niż w klasycznym wypadku lawinowym, gdzie poszkodowany zostaje zasypany przez zwały śniegu" - powiedział tatrzański ratownik Kuba Hornowski.
Pod lawiną drogi oddechowe człowieka są wręcz zabetonowane śniegiem i wówczas nie ma szans na przeżycie dłużej niż 35 minut od zasypania. Tutaj jest szansa, że poszkodowani nie zostali kompletnie zasypani przez śnieg, czego może dowozić SMS wysłany przez jednego z poszkodowanych - dodał.