Lato w pełni. Żebracy "atakują" restauracje i bary
Wraz z cieplejszymi dniami restauratorzy zaczęli otwierać tzw. ogródki z których klienci chętnie korzystają. Niestety lubią też z nich korzystać wszelkiej maści oszuści, złodzieje oraz żebracy. Zjawisko jest tym bardziej irytujące, im bliżej naszego talerza taki delikwent się znajduje. Często nie wiadomo, jak się zachować w takiej sytuacji, która jest trudna zarówno dla restauratora, jak i gościa.
- Restaurator nie ma zbyt wielu możliwości - mówi Mateusz pracownik jednego z wiodących trójmiejskich lokali gastronomicznych. Tak na prawdę są tylko dwie możliwości: walczyć z nimi lub żyć w zgodzie.
Pierwszą metodą nic się nie wskóra. To prawda, informując straż miejską lub policję o osobach uprawiających żebractwo uderza się tylko w żebrzących. Nie zaś, w osoby, które na tym bezpośrednio korzystają. Właśnie dlatego część restauracji ma niepisaną umowę z żebrakami. - Dostają darmowe jedzenie w zamian za nienapastowanie klientów - tłumaczy kelner.
Nasz rozmówca podkreśla też, iż gorsi od Cyganów są nasi, krajowi żebracy, albowiem nie można z nimi dojść do żadnego porozumienia i prawie zawsze kończy się to tzw. wyprowadzeniem za kołnierz. Nie jest to sytuacja przyjemna dla nikogo. Kelner dłużej przyjmuje zamówienia. Goście czekają lub idą do innego lokalu. „Szperacz” także musi iść gdzieś indziej.
Najbardziej dojmujący jest fakt, iż sprawy tego typu nigdy nie są proste do rozwiązania i łatwo pomylić osobę potrzebującą ze zwykłym oszustem.