Last minute przeminęło z deszczem
Fatalna aura w lipcu napędziła klientów biurom podróży - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Popyt na wypoczynek nad ciepłym morzem jest tak duży, że oferty z ostatniej chwili praktycznie nie istnieją.
Polskich turystów nie zniechęcają nawet ceny wycieczek, które są - zależnie od biura i kierunku - o 10 - 30% wyższe niż przed rokiem. Upustów sięgających 50 procent czy wycieczek po 999 złotych dziś po prostu nie ma.
Oferta wycieczek rozpoczynających się za kilka dni jest tak skromna i tak przebrana, że zostały tylko pojedyncze miejsca w hotelach najgorszej klasy oraz w tych z najwyższej półki, z cenami dobijającymi do 4 tysięcy złotych za osobę.
To, co cieszy biura podróży, przyprawia o ból głowy polskich hotelarzy.
W ostatnich dwóch tygodniach turyści masowo rezygnowali z rezerwacji, nie chcąc spędzać urlopu w zimnie i w deszczu. Woleli stracić zaliczkę, o czym głośno właściciele hoteli i pensjonatów wolą nie mówić, aby nie wystraszyć kolejnych gości. Nie pomagają nawet obniżki cen, specjalne wakacyjne pakiety czy darmowe zabiegi spa, jakimi kuszą ośrodki nad morzem czy na Mazurach.