PolskaKwiatkowski nie mówi żegnaj, tylko do widzenia

Kwiatkowski nie mówi żegnaj, tylko do widzenia

Rozdział związany z szefowaniem TVP mam
już zamknięty, ale to nie znaczy, że nie będę aktywny na rynku
medialnym. Nie mówię żegnaj, tylko do widzenia - powiedział ustępujący prezes Robert Kwiatkowski.

29.01.2004 | aktual.: 29.01.2004 22:02

"W TVP budowałem swoje kompetencje, doświadczenie i pozycję, w tym sensie nie mówię żegnaj. Po zakończeniu prezesury nie zamierzam się poświęcić kompletnie innej dziedzinie" - wyjaśnił Kwiatkowski. Dodał, że w grę wchodzić może i biznes, i działalność publiczna.

Od kilku tygodni media spekulują, że po zakończeniu pracy w TVP Kwiatkowski będzie startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego. "Mogę to poważnie rozważać dopiero wtedy, gdy zakończy pracę komisja śledcza badająca aferę Rywina. To skandal, że jej prace trwają już rok" - powiedział. Kwiatkowski twierdzi, że na razie ma tylko plany osobiste - dwutygodniowy wyjazd na narty. Co potem, zobaczy.

Na pytanie, czy decydując o konkursie na nowego prezesa TVP rada nadzorcza dała wyraz wotum nieufności wobec niego, odpowiedział: "W pewnym sensie tak, ale takie tylko rozumowanie byłoby zbytnim uproszczeniem. Konkurs nie wziął się z tego, że kilku członków rady miało dosyć Kwiatkowskiego".

Do 11 stycznia Kwiatkowski był wśród kandydatów na nowego prezesa telewizji publicznej. "Stanąłem do konkursu, bo uważałem, że mam wszelkie dane ku temu, by udowodnić swoją przewagę nad innymi kandydatami" - powiedział. Zrezygnował jednak na dzień przed przesłuchaniem przez radę nadzorczą.

Na pytanie, czy zrobił tak, bo przestał wierzyć w swój sukces, Kwiatkowski odpowiedział: "Przestałem wierzyć, że udowodnię tę przewagę radzie nadzorczej. Część jej członków źle oceniała moją osobę. W publicznych wypowiedziach dawali wyraz temu, że nic nie przekona ich, iż jestem najlepszym kandydatem. To czysta ideologia: założyli, że Kwiatkowski jest zły".

Ustępujący prezes podkreśla, że jego koncepcja TVP była trafna. "Chciałem telewizji silnej, obecnej w każdym polskim domu przez wiele godzin; telewizji, która swoją misję realizuje poprzez własne produkcje; inwestuje w nowe technologie i radykalnie obniża koszty funkcjonowania" - powiedział.

Dodał, że za jego prezesury zmniejszono zatrudnienie o 25%, czyli o około 2 tys. osób. "Na palcach jednej ręki można policzyć, ilu z nich znalazło pracę w konkurencji. W TVP pozostali najlepsi" - zaznaczył.

Kwiatkowski przyznał, że na początku swojej prezesury w ogóle nie zakładał likwidacji miejsc pracy. Myślał o nowej ofercie programowej, stworzeniu kanałów tematycznych (także z kulturą wysoką), platformy cyfrowej, a to zakładało raczej zatrzymanie w TVP pracowników niż ich zwalnianie.

"Gdyby od roku była nowa ustawa o rtv, to ta firma wyglądałaby inaczej. Pozostaje uczucie niedosytu, ale i świadomość, że wina nie jest po mojej stronie" - powiedział Kwiatkowski. Dodał, że główną barierą dla rozwoju TVP jest brak nowelizacji ustawy o rtv.

Zaznaczył jednak, że w tak zwaną dużą nowelizację "nie wierzy w ogóle". "To wybieg za strony rządu, ucieczka od rozwiązania problemu i wielki sukces nadawców prywatnych, którzy chcą, by przy okazji tej nowelizacji zadyskutować TVP na śmierć" - powiedział Kwiatkowski.

Jego zdaniem, stacje prywatne chciałyby zamknąć TVP "w getcie misyjności", by w ten sposób zyskać więcej na rynku reklam, a więc i na swojej wartości. Kwiatkowski uważa, że TVP jest znacznie bardziej misyjna niż większość telewizji publicznych w Europie Zachodniej. "Misja to pełna oferta programowa, kierowana do różnych grup widzów, oparta na własnej produkcji" - powiedział.

Pytany, dlaczego wiele programów emitowanych jest poza najlepszym czasem oglądalności, Kwiatkowski powiedział, że o godz. 20 masowy widz chce filmu sensacyjnego, rozrywki i to dostaje. "W porach dobrej oglądalności trzeba także pokazywać kulturę wysoką. Od tego są kanały tematyczne. Ale nie tylko one; na przykład w programie drugim jest dużo takich audycji" - powiedział Kwiatkowski.

Odpowiadając na pytanie o zyski z prezesury podkreślił: doświadczenie w zarządzaniu wielką firmą oraz kontakty, przyjaźń i szacunek wielu ludzi, którzy "znają się na rzeczy". "Ja się swoich znajomości nie wypieram, jestem z nich dumny. Nie jestem spadochroniarzem, facetem bez nazwiska i dorobku. Jak przychodziłem do TVP, miałem i jedno, i drugie. Swoją prezesurę zawdzięczam członkom Rady Nadzorczej i sobie" - powiedział Kwiatkowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)