Kwaśniewski: w notatce nie ma o mnie mowy
Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział
w czwartek wieczorem w programie Tomasza Lisa "Co z tą Polską", że
z odtajnionej przez Agencję Wywiadu notatki jego zdaniem "jasno
wynika, że nie ma w niej mowy" o nim.
22.10.2004 | aktual.: 22.10.2004 06:33
Zgodnie z treścią notatki sporządzonej przez agenta wywiadu, Jan Kulczyk podczas rozmowy z Władimirem Ałganowem, w której przekonywał go, że ma wszelkie pełnomocnictwa na dalsze prowadzenie z Rosjanami negocjacji w sprawie sprzedaży Rafinerii Gdańskiej "miał nie wprost powoływać się na poparcie Prezydenta RP, używając w rozmowie sformułowania 'pierwszy'".
To nie ja
Ja z tym nie mam nic wspólnego. Jestem przekonany, że wielu ludzi w Polsce może mówić o mnie pierwszy, a niektórzy mogą mówić trzeci, piąty, dziesiąty, jedenasty. To nie ma zasadniczego znaczenia - powiedział prezydent.
Kwaśniewski indagowany, że z notatki wynika, że Ałganow nie miał wątpliwości, iż Kulczyk powoływał się na polskiego prezydenta odparł: Myślę, że w rozumieniu rosyjskiego obywatela słowo pierwszy oznacza prezydent, bo taki tam jest system. (...) Z drugiej strony jeśli jego rozmówca powołuje się na pierwszego, a rosyjski partner uważa, że to jest niepoważne, to być może tym pierwszym jest ktoś inny - zaznaczył.
W notatce można przeczytać, że "wg uzyskanych informacji Ałganow nie wierzy w zapewnienia Kulczyka w to, iż posiada on pełnomocnictwa do prowadzenia rozmów". Uważa, iż skompromitowało go forsowanie prywatyzacji przy współudziale ROTCH ENERGY. Nie wierzył również, by Prezydent RP miał realne możliwości wpłynięcia na decyzje w sprawie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej - brzmi tekst notatki.
Kulczyk przeciwny
Prezydent powiedział ponadto, że "jak dobrze pamięta, Jan Kulczyk był zdecydowanie przeciwny temu, by Łukoil, czy Rosjanie przejęli Rafinerię Gdańską". Jeśli rozmawiałem z Janem Kulczykiem, to nasze rozmowy dotyczyły planu połączenia PKN Orlen z austriackim koncernem (OMV) i z węgierskim koncernem (MOL) - powiedział Kwaśniewski.
Nie powiem dokładnie kiedy (rozmawiałem), bo musiałbym szperać po kalendarzach, ale odbywało się to przed moimi wizytami w Austrii i na Węgrzech - zaznaczył.
Pytany o swoje ostatnie spotkanie z Ałganowem Kwaśniewski powiedział, że nie potrafi dokładnie powiedzieć kiedy się z nim widział, ale to było 12-14 lat temu. Widziałem się z nim na początku lat dziewięćdziesiątych, lub pod koniec osiemdziesiątych - zaznaczył.
Fundacja małżonki
Prezydent pytany o Fundację swojej małżonki Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" powiedział, że nigdy nie prosił, żeby ktoś wpłacał pieniądze na fundację jego żony. Ani nigdy ktokolwiek z tych, co wpłacali, nie prosił mnie o cokolwiek - zapewnił.
Kwaśniewski wykluczył też, żeby niektórzy wpłacali darowizny, by mieć otwarte drzwi do pałacu prezydenckiego. Mam absolutne zaufanie do działalności, jaką prowadzi moja żona - podkreślił.
Sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen wystąpiła we wrześniu do Fundacji Kwaśniewskiej o dokumenty i listę darczyńców. "Rzeczpospolita" napisała, że do fundacji wpływały pieniądze m.in. z firm zamieszanych w działalność mafii paliwowej, a pośrednio od Laboratorium Frakcjonowania Osocza z Mielca - znanego z afery finansowej, związanego z politykami SLD i biznesmenem zaprzyjaźnionym z rodziną prezydencką.
Próba zdestabilizowania państwa
Prezydent powiedział też, że liderzy opozycji Roman Giertych, Jan Rokita i Jarosław Kaczyński byli w ubiegły piątek uczestnikami "próby zdestabilizowania państwa polskiego".
Pierwszy wystąpił pan Roman Giertych, jak pamiętam, później dołączył się do niego pan Jan Maria Rokita; wiem, że swoje rozmowy z panem (Romanem) Jagielińskim przeprowadzał pan Jarosław Kaczyński - powiedział prezydent.
W jego opinii próba ta miała miejsce "szczególnie w tym momencie, w którym wotum zaufania dla rządu Belki ze sprawą Kulczyk - Ałganow i całą resztą naprawdę nie ma żadnego bezpośredniego związku". Kwaśniewski dodał, że w polskim Sejmu dwukrotnie już był "świadkiem ataków teczkami, agentami i Ałganowem".
Polityczna burza
W piątek przez Sejm przetoczyła się polityczna burza. Tuż po wygłoszeniu expose przez premiera Marka Belkę, Roman Giertych (LPR) złożył wniosek o utajnienie obrad tłumacząc to tym, że sprawy, o które chce zapytać premiera związane są z bezpieczeństwem państwa i mają klauzulę tajności. Chodziło o kwestie związane z wątkami dotyczącymi PKN Orlen i rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Posłowie ten wniosek przyjęli.
Z kolei przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu Jan Rokita w imieniu czterech opozycyjnych klubów zgłosił z kolei wniosek o odroczenia obrad do wtorku. Ten wniosek Sejm jednak odrzucił.