Kwaśniewski: data wycofania z Iraku zachęciłaby terrorystów

Data nie może paść dlatego, że to byłoby nieodpowiedzialne. Padnie pewna idea, czy projekt, który realizujemy. No więc, nie może paść data, dlatego że ta data to byłaby zachętą dla wszystkich terrorystów na świecie, że skoro w końcu 2005 roku wszyscy się hurtem wycofają z Iraku, no to hulaj dusza, piekła nie ma. No przecież to jest nieodpowiedzialność. My możemy powiedzieć, jak wyobrażamy sobie, jakie muszą być spełnione warunki, żeby Polska obecność była redukowana. Przecież my chcemy wycofać się z Iraku - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w "Salonie Politycznym Trójki".

13.10.2004 | aktual.: 13.10.2004 12:20

Unia Pracy mówi, że uzależnia swoje poparcie dla rządu Belki od kalendarium wycofania naszych wojsk z Iraku. Czy premier takie kalendarium w piątek przedstawi w swoim expose?

Premier przedstawi pewną koncepcję. Trudno mówić o kalendarium, bo my mówimy o sytuacji bardzo dynamicznej, zmieniającej się.

Ale minister Szmajdziński próbował przedstawić kalendarium.

Przedstawić pewien zamysł. Ja myślę, że jako cel, to jest do bardzo poważnej dyskusji. Czy to się uda? To zależy od bardzo wielu elementów. Pierwszy, to jest styczniowe wybory w Iraku. Na pewno zmniejszymy kontyngent. Zobaczymy, jak będzie to dalej działało. Zobaczymy , jak nowe władze Iraku określą oczekiwania wobec wojsk międzynarodowych. Polska nie powinna podejmowac decyzji w Iraku,i obecności w Iraku wyłącznie ze względu na wewnętrzną sytuację w Polsce.

Bez względu na rezolucję ONZ, która wygasa pod koniec przyszłego roku?

Rezolucja ONZ jest ważnym elementem. Być może ta rezolucja będzie powtórzona, ponowiona. Też tego nie wiemy. Natomiast jeżeli weszliśmy, jeżeli jesteśmy obecni w tak ważnym punkcie spraw międzynarodowych, nie możemy myśleć egoistycznie. To nie może być tak, że ja sobie zrobię punkty w kampanii wyborczej, bo uczynię coś, wyciągnę swój klocek, co spowoduje, że upadnie dużo większa konstrukcja.

No tak, ale z drugiej strony rację ma minister Szmajdziński, który mówi, że nie jesteśmy armią amerykańską, czy brytyjską i nie stać nas na to, żeby być w Iraku dłużej, niż dwa i pół roku.

Ale to jest święta prawda. Dlatego redukujemy. Ja zresztą chcę powiedzieć od razu. Ja nie krytykowałem ministra Szmajdzińskiego, choć oczywiście można dyskutować, czy taki głos...

Dostał reprymendę od pana, tak, jak od Marka Belki?

Nie. Rozmawialiśmy. Być może nie gazeta powinna być takim miejscem, gdzie taki głos się pojawia. Ale żyjemy w świecie tak medialnym, że trudno właściwie wam odmawiać i w zwiazku z tym się mówi, i wiele sygnałów się przecież pojawia. Ale to jest ważny głos w dyskusji. Również ograniczenia potencjału polskiego wojska i ograniczenia logistyczne są tu również ważnym elementem. Przecież tego nie można lekceważyć. My mamy takie kadry, jakie mamy, mamy tylu ludzi, ile mamy.

No dobrze, ale padnie data w tym expose premiera, czy nie, data wycofania naszych wojsk?

Nie. Data nie może paść dlatego, że to byłoby nieodpowiedzialne. Padnie pewna idea, czy projekt, który realizujemy. No więc, nie może paść data, dlatego że ta data to byłaby zachęta dla wszystkich terrorystów na świecie, że skoro w końcu 2005 roku wszyscy się hurtem wycofają z Iraku, no to hulaj dusza, piekła nie ma. No przecież to jest nieodpowiedzialność. My możemy powiedzieć, jak wyobrażamy sobie, jakie muszą być spełnione warunki, żeby Polska obecność była redukowana. Przecież my chcemy wycofać się z Iraku. Nikt na świecie jeszcze nie powiedział i nie ma prawa powiedzieć, że Polska chce być w Iraku na zawsze, czy chce być okupantem Iraku. To nie jest nasz cel. Natomiast, jak wypełnić jak najlepiej misję stabilizacyjną, to jest pytanie. Być może godne nagrody Nobla.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)