Kurski: podtrzymuję zarzuty pod adresem Tuska
Jacek Kurski podtrzymuje zarzuty pod adresem Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska w kwestii finansowania kampanii prezydenckiej przez PZU. Poseł PiS twierdzi, że informację tę otrzymał od wielu obecnych i byłych wysokich rangą pracowników PZU.
14.06.2006 | aktual.: 14.06.2006 21:22
Kurski złożył w wydziale przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z rzekomym finansowaniem przez PZU billboardów szefa PO Donalda Tuska w czasie kampanii prezydenckiej.
We wtorkowym programie TVN "Teraz my" Kurski powiedział, że kampanię billboardową Donalda Tuska sfinansowało PZU. Jak tłumaczył, nastąpiło to w ten sposób, że PZU wykupiło za 50 milionów złotych kampanię "Stop piratom drogowym". Hasło to zmieniono później na "Stop wariatom drogowym". Wobec sprzeciwu m.in. Stowarzyszenia Psychiatrów Polskich PZU wycofało się z tej akcji.
Jak twierdzi Kurski, billboardy wykupione przez PZU sprzedano za 3% wartości firmie PR-owskiej związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której - według Kurskiego - odkupiła je Platforma Obywatelska.
W środę PO zapowiedziała, że złoży zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kurskiego w związku z jego wypowiedzią. Partia pozwie też Kurskiego do sądu za zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych. W oświadczeniu Biura Prasowego Klubu Platformy zarzuty Kurskiego określono jako "oszczercze i całkowicie nieprawdziwe insynuacje".
Kurski powiedział, że "był szybszy od PO" i w środę od godz. 9. składał w tej sprawie zeznania w prokuraturze.
Powiedziałem, co wiem w sprawie, o której mi mówiło kilka osób z byłych i obecnych gremiów kierowniczych. Przedstawiłem nazwiska świadków, od których się dowiedziałem o istnieniu takiego mechanizmu. Świadkowie widzieli dokumenty potwierdzające jego istnienie i mimo podjętych prób ich zniszczenia prędzej, czy później z pewnością ujrzą one światło dzienne - zaznaczył poseł PiS.
Dopytywany na konferencji prasowej w Sejmie, czy on sam widział dokumenty obciążające Platformę, Kurski powiedział, że dysponuje listą świadków, którzy widzieli dokumenty. Pytany, od kiedy dysponuje informacjami o tym, jakoby PZU finansowało kampanię biilboardową Platformy odparł, że "od pewnego czasu".
Pytany, dlaczego wobec tego wcześniej nie złożył zawiadomienia do prokuratury, Kurski odparł, że taka jest "melodia mediów". Jak dodał, to, że zarzucił Platformie finansowanie kampanii billboardowej Tuska przez PZU było jedynie odpowiedzią na zarzuty ze strony Platformy i SLD, że PiS zawłaszcza spółki skarbu państwa, w tym właśnie PZU.
(Zarówno Platforma jak i SLD skrytykowały mianowanie Jaromira Netzela na nowego szefa PZU ze względu na opisywane w mediach związki Netzela z firmą podejrzaną o pranie pieniędzy - PAP).
Kurski pytany, jak bez dowodów zamierza wygrać w sądzie sprawę, którą przeciw niemu skierował Tusk, odparł: "pan Donald Tusk myśli, że wszystko da się zniszczyć, że wszystko da się zlikwidować i że ludzie nie będą świadczyć prawdy; myślę, że się rozczaruje".
Do tej pory nie było fizycznej możliwości, żeby zdobyć te dokumenty. Przez 9 miesięcy po wyborach prezesem PZU pozostawał pan (Cezary) Stypułkowski, który - jeśli te informacje się potwierdzą - a jestem przekonany, że się potwierdzą, uczestniczył w tym procederze, więc trudno oczekiwać od niego udostępnienia tych materiałów - dodał.
Załoga PZU była oczywiście zastraszona i może nie sterroryzowana, ale mało chętna do zbierania tego rodzaju dokumentów. Teraz, kiedy zmienił się prezes PZU zaistniały warunki do wyjaśnienia tej sprawy - powiedział Kurski.
Według niego, jeśli PO informuje, że kupiła wszystkie billboardy po cenach rynkowych, "to znaczy, że nastąpiło fałszerstwo dokumentów". Wszyscy widzieli skalę kampanii wyborczej PO, gołym okiem było widać, że jest warta ok. 30 mln zł, natomiast Platforma wykazuje kwoty wielokrotnie mniejsze - podkreślił Kurski.
Jak dodał Kurski, legalność zakupu billboardów zbada prokuratura, jemu zależy natomiast na ukazaniu strony etycznej tej sprawy.
Ja zwracałem uwagę na głęboką nieetyczność Platformy, dlatego, że partia, która buduje swą tożsamość na zakazie finansowania partii z budżetu państwa, według moich informatorów skorzystała pośrednio, ale jednak w znaczący sposób, z pieniędzy PZU - powiedział Kurski.
Zawiadomienie Kurskiego przesłano do warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, która skierowała je do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Rzecznik Prokuratury Okręgowej Maciej Kujawski poinformował, że funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, na wniosek prokuratury, zabezpieczają w siedzibie PZU materiały związane z kampanią "Stop wariatom drogowym".
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl