Kurczuk: speckomisja dostanie zeznania "Masy"
Sejmowa speckomisja badająca przeciek zeznań "Masy" otrzyma od prokuratury fragmenty jego zeznań - poinformował minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk po wyjściu ze środowego posiedzenia komisji. Poza tym ustaleniem do żadnych konkluzji sejmowa speckomisja badająca, czy przeciek zeznań "Masy" do prasy mógł być prowokacją, nie doszła.
23.07.2003 | aktual.: 23.07.2003 18:54
Część zeznań "Masy" już dotarła do komisji, która będzie się z nimi zapoznawać w czwartek. Następne posiedzenie komisji - najprawdopodobniej w piątek.
Kurczuk powiedział, że komisja dostanie te fragmenty zeznań, które będą jej "potrzebne do pracy". Szef komisji Antoni Macierewicz wyjaśnił, że komisja będzie sama wskazywała, które zeznania chce poznać.
Niektórzy członkowie komisji sugerują, że przeciek mógł pochodzić z prokuratury.
Poproszony przez PAP o ustosunkowanie się do tych sugestii, Kurczuk odparł, że nie chce się wypowiadać przed zakończeniem postępowania prokuratorskiego w sprawie tego przecieku. "Nie będę się wpisywał w rolę moich kolegów, którzy do państwa, zanim coś się ustali, już lecą, już mówią, bo oni już wiedzą, kiedy tak naprawdę nic nie wiedzą" - powiedział Kurczuk dziennikarzom.
Razem z Kurczukiem, w posiedzeniu uczestniczyli zastępca Kurczuka Kazimierz Olejnik i szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmunt Kapusta.
Zeznania "Masy" nie wyciekły z Centralnego Biura Śledczego - zapewnił zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Adam Rapacki.
"Trzeba mieć świadomość, że fragment przesłuchań, który wyciekł, to są przesłuchania znajdujące się w aktach spraw zakończonych wyrokami, do których mieli dostęp adwokaci. Stąd całkiem rozsądną jest diagnoza samego świadka koronnego, który mówi, że to może być gra świata przestępczego po to, aby go zdyskredytować" - powiedział Rapacki przed wejściem na zamknięte posiedzenie speckomisji.
Według Rapackiego, zeznania nie mogły wyciec z policji, bo "policjanci, którzy byli zaangażowani w prowadzenie spraw związanych z Pruszkowem, to naprawdę ludzie, którzy ryzykują swoje życie i oddają wszystko po to, żeby tę sprawę wykryć i doprowadzić do finału. Nie mam tutaj najmniejszych podejrzeń co do tego środowiska, również co do prokuratorów" - oświadczył Rapacki.
Dodał, że politycy, którzy od 2000 r. mieli dostęp do akt "Masy", mogli "równie dobrze je skopiować i wykorzystywać do swoich jakichś celów; tego się też nie da wykluczyć".
W środę komisja rozmawiała też z szefem kancelarii premiera Markiem Wagnerem na temat sposobu przygotowań sejmowych wystąpień premiera. Wagner nie odpowiedział na pytanie, czy uważa, że Leszek Miller mógł paść ofiarą prowokacji w całej sprawie.
Według Macierewicza, Wagner "zaprzecza, żeby to jego kompetencje były zamieszane w całą sprawę", w związku z czym komisja zapewne wezwie członków gabinetu politycznego premiera.
W zeszłym tygodniu w Sejmie Leszek Miller, powołując się na "Życie Warszawy", powiedział, że politycy mówią jedynie o aferach, z którymi związani byli politycy SLD, a zapominają np. o publikacjach, w których mówi się o powiązaniach mafii np. z posłami PO. Po tym szef klubu PO Jan Rokita zażądał odtajnienia zeznań "Masy". Kurczuk wyjaśnił, że "Masa" w zeznaniach nigdy nie pomówił Piskorskiego o związki z grupą pruszkowską. Na tej podstawie premier przeprosił klub PO i Pawła Piskorskiego. Politycy PO wyrazili obawy, że mogło dojść do prowokacji - podsunięcia gazecie celowo spreparowanej informacji, której ofiarą padł być może także premier. Dlatego sprawa trafiła do speckomsiji.