Kurczuk: poważnie o Rywinie po rozmowie z Millerem
Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk
powiedział, że informacje o sprawie Rywina potraktował poważnie po
rozmowie z premierem Leszkiem Millerem w październiku 2002 r.
Wcześniej informacje, np. z notatki we "Wprost" czy z jego rozmów z
redaktor Moniką Olejnik, uważał za należące do sfery plotkarskiej.
16.05.2003 | aktual.: 16.05.2003 14:02
Zbigniew Ziobro (PiS) dociekał, kiedy Kurczuk potraktował poważnie informacje o tym, że Lew Rywin przyszedł do Agory z propozycją łapówki za załatwienie zmian w noweli ustawy o rtv.
"Pierwszą informacją, którą poważnie potraktowałem, była informacja z rozmowy z Leszkiem Millerem. Natomiast wszystkie te wcześniejsze (traktowałem) na zasadzie takich rozmów quasi politycznych, nie chcę tego nazywać politycznym maglem, w których osoby, które rozmawiają są zaskakiwane pytaniami, nie są przygotowane, nic o nich nie wiedzą" - powiedział Kurczuk.
Minister podkreślił, że 20 września, w odpowiedzi na pytanie Olejnik w Radiu Zet o jego reakcję na informacje o propozycji Rywina, zwrócił się do słuchaczy mówiąc, iż "jeśli ktoś coś wie, proszę łaskawie poinformować, bo my na zasadzie plotek zajmować się sprawą nie będziemy".
"A użyłem tego słowa w kontekście tego, jak potraktowałem notatkę we 'Wprost'" - dodał. Wcześniej Kurczuk kilkakrotnie podkreślał, że notatka dotycząca propozycji Rywina ukazała się na stronach "plotkarskich", czy "satyrycznych" tygodnika.
Kurczuk dodał, że dopiero po drugiej swojej rozmowie z Olejnik, która powiedziała mu, iż pyta o sprawę Rywina, ponieważ mówi się o niej w "środowisku" i że - jej zdaniem - coś jest na rzeczy, zainteresował się sprawą, polecił współpracownikom przejrzenie prasy i znalezienie informacji na ten temat oraz sprawdził, czy prokuratura coś wie.
Natomiast - powiedział - poważnie potraktował sprawę po ogólnym potwierdzeniu sprawy przez premiera. "Po raz pierwszy w sposób wiarygodny, potwierdzony, dowiedziałem się od uczestnika tych rozmów czyli pana Leszka Millera o tym, co wcześniej traktowałem z przymrużeniem oka, czyli jako rzecz plotkarską. Dopóki nie uzyskałem w miarę wiarygodnego potwierdzenia, tylko tak można było tego typu enuncjacje czy wypowiedzi czy zapytania traktować" - powiedział Kurczuk.
Według ministra najdziwniejsze jest to, że - jak mówił - "o tej sprawie wiedziało wówczas bardzo wiele osób, ba - z czołówki życia politycznego i nikt, nikt po tych wypowiedziach, po tym artykule nie zawiadomił prokuratury, nie złożył doniesienia".
"A okazuje się, że o tej propozycji Rywina wiele osób słyszało. Jak się okazuje z przesłuchań przed wysoką komisją, niektórzy nawet znali szczegóły i rozmawiali z redaktorem Michnikiem, który im swoją wiedzę udostępnił. I też tego zawiadomienia nie zrobili" - powiedział Kurczuk.
Minister prosił też komisję o sprawdzenie czy te osoby, które "miały tę wiedzę i znały dowody", nie są przypadkiem funkcjonariuszami publicznymi. "Bo wówczas powinniście państwo z nimi inaczej porozmawiać" - dodał.
Kurczuk podkreślił, że "osoby, które są funkcjonariuszami publicznymi w myśl przepisów prawa i które pisują, i których artykuły można znaleźć w ówczesnym tygodniku 'Wprost' - a kto, to proszę sobie popatrzeć do tegoż numeru - też potraktowały to z przymrużeniem oka".