Kurczuk: Michnik obstawał przy pierwszeństwie publikacji
Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk
oświadczył, że w rozmowie 4 listopada 2002 r. redaktor naczelny
"Gazety Wyborczej" Adam Michnik obstawał przy pierwszeństwie
publikacji artykułu o aferze Rywina. Kurczuk dodał, że
zapowiedział wtedy, iż potraktuje ten artykuł jako zawiadomienie o
przestępstwie, jeśli będzie spełniał on odpowiednie kryteria.
Kurczuk powiedział, że rozmowa odbyła się z jego inicjatywy, traktował ją oficjalnie i poważnie. Jak dodał, powiedział Michnikowi, iż spodziewa się dodatkowych informacji, a głównie nagrania jego rozmowy z Lwem Rywinem.
Według ministra Michnik oświadczył, że ma pewne materiały - w tym nagranie - ale nie przy sobie, bo zostały one zabezpieczone i "teraz ich po prostu nie wyda". "Są w trakcie, a raczej kończą - tak powiedział - jako redakcja zbieranie informacji i zamierzają całość materiałów opublikować, upublicznić na łamach 'Gazety'" - powiedział Kurczuk.
Minister dodał, że Michnik zapewnił go, iż materiał na pewno zostanie opublikowany, bo "jest on zbyt ważny, jego zdaniem, i sensacyjny dziennikarsko, by go nie wykorzystać". "Pozwolił sobie również na takie stwierdzenie 'inaczej nie byłbym dziennikarzem' - to jego słowa" - zaznaczył Kurczuk.
Według ministra Michnik "stwierdził też, że z perspektywy czasu uważa, że wizyta Rywina w Agorze to prowokacja przeciw jego gazecie, może nawet chęć skompromitowania jego osoby osobiście i przez wiele tygodni zastanawiali się, co z tym zachowaniem Lwa Rywina zrobić, bo także oni w 'Gazecie' zastanawiali się i wydawało im się to zdarzenie dziwne, niezrozumiałe".
Michnik powiedział - relacjonował Kurczuk - że "nikt z nich nie prosił Rywina o żadną przysługę, pomoc czy pośrednictwo, a on przyszedł oczekując korzyści dla siebie" i dodał, że ostatecznie zdecydowali się na przeprowadzenie śledztwa dziennikarskiego.
Kurczuk zeznał, że powiedział wtedy, iż "tej sprawy, w świetle tego co dziś rozumie i co już wie, choć nie wszystko, nie może ot tak zostawić", że trzeba zareagować, choć - jak mówił - "co nieco" wydawało mu się wtedy w tej sprawie niedorzeczne.
"Powiedziałem, że trzeba zareagować, bo wplątano w to zdarzenie i jego i 'Gazetę Wyborczą' oraz osobę premiera. Powiedziałem, być może, że jest to niesamowita gratka dla mediów i dziwne, że do tej pory nikt nic nie napisał, a to wszystko ociera się prawdopodobnie o kodeks karny" - dodał minister.
Według Kurczuka Michnik zapytany dlaczego, skoro czuje się pokrzywdzony, nie zgłosił od razu sprawy do prokuratury, odpowiedział pytaniem: "A z czym? Przecież to głupio wyglądało, zresztą tak to opisali we 'Wprost'".
"Dodał, że chcieli mieć jasność o co chodzi, czy to głupota, wyskok mitomana, czy też ktoś Rywina przysłał. A to - jak powiedział - wymaga wielu rozmów, zebrania po prostu informacji, 'a upublicznić sprawę i oddać materiały pańskim ludziom' - tak się wyraził - i tak zamierzaliśmy, podjęliśmy już tę decyzję, jako wydawnictwo i jako 'Gazeta'" - relacjonował Kurczuk rozmowę z Michnikiem.
Minister podkreślił, że o żadnej bardziej konkretnej treści nagrania, czy jego kwalifikacji prawnej, albo treści informacji z tych rozmów nie było mowy i te informacje nie zostały mu przekazane. Minister uważa, że Michnikowi wyraźnie zależało na wyjaśnieniu, bo wracał do tego wątku kilkakrotnie, kto i z jakiego powodu mógł inspirować Rywina.
Kurczuk przyznał, że rozmowa nie była dla niego łatwa, bo wcześniej raz tylko i to telefonicznie rozmawiał z Michnikiem. Ale i dlatego, że - jak powiedział - wyczuwał "jakąś niechęć" redaktora naczelnego "GW" nie tyle do niego osobiście, co do prokuratury jako instytucji. Według niego Michnik powiedział, że do prokuratury "ma uraz związany z przeszłością opozycyjną".
Minister powiedział, że zapewnił Michnika, iż tak czy inaczej ta sprawa trafi do prokuratury, będzie miała swój ciąg dalszy i on "tego nie zostawi". Według niego Michnik przypomniał w tym momencie, że mają prawo do tajemnicy dziennikarskiej.
Kurczuk powiedział, że Michnik obstawał przy pierwszeństwie publikacji. "Z tego co pamiętam wówczas powiedziałem, że 'skoro nie chce mi pan wydać tych materiałów, twierdzi pan, że na pewno je opublikuje, to ja po prostu potraktuję ten artykuł, jako zawiadomienie o przestępstwie, pod warunkiem, że będzie on wiarygodny i będzie spełniał kryteria uzasadniające wszczęcie postępowania przygotowawczego'" - powiedział minister.
Według Kurczuka Michnik zapewnił, że artykuł na pewno się ukaże, że jest w tej sprawie decyzja Agory i "Gazety" oraz zadeklarował lojalną współpracę z ministrem i prokuraturą i że natychmiast po publikacji materiały i nagranie zostaną przekazane prokuraturze.