Kuratoria próbują zastraszyć dyrektorów szkół? Wirtualna Polska dotarła do ważnego dokumentu
"Dyrektorzy zastraszeni" - twierdzi Związek Nauczycielstwa Polskiego. "To tylko przekazywanie informacji" - tłumaczy Zalewska. Kuratoria wysłały do dyrektorów szkół i nauczycieli list, który miał ich odwieść od strajku. Wirtualna Polska dotarła do treści dokumentu.
24.02.2017 | aktual.: 24.02.2017 13:54
W dokumencie przesłanym przez kuratoria oświaty czytamy, że "za nielegalne należy uznać spory o charakterze politycznym, zmierzające do wywarcia presji na organy władzy i administracji rządowej lub samorządowej". Minister Zalewska ostrych sformułowań nie widzi i przekonuje, że list ma jedynie charakter informacyjny. Jak się jednak okazuje "presja" jest wywierana, ale nie na władzy, a na dyrektorach, którzy czują się zastraszeni.
Dyrektorzy zastraszeni?
- Ten list miał wywrzeć określony skutek i nie ulega wątpliwości, że cel w dużej mierze został osiągnięty. Dostaliśmy od jednego z dyrektorów z Wielkopolski list, w którym informuje nas, że po przeczytaniu wiadomości od kuratora czuje się zastraszony i jest przekonany, że takie właśnie wrażenie miał wywołać list - mówi Wirtualnej Polsce prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
ZNP zaznacza, że adresatem żądań są dyrektorzy placówek, czyli w świetle prawa oficjalni przedstawiciele szkół. W swoich postulatach ZNP domaga się m.in. zagwarantowania miejsc pracy dla nauczycieli i obsługi do 2022 roku, wzrostu o 10 proc. wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli oraz gwarancji niedokonywania niekorzystnych dla pracowników zmian warunków. - Te postulaty odnoszą się bezpośrednio do kompetencji pracodawców, czyli szkół. W naszych postulatach nie ma żadnego punktu, który odnosiłby się do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Określone przez nas żądania mieszczą się zatem w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy - zaznacza Broniarz.
Kuratorium w liście pouczającym dyrektorów szkół twierdzi, że żądania przedstawione przez ZNP powinny być "racjonalne, tj. takie, które pracodawca może spełnić". - Czy w takim razie nasze żądania powinny dotyczyć podwyżki o 1,20 zł czy świadczeń z tytułu Dnia Kobiet? To absurdalne - komentuje prezes Związku.
MEN rzeczywistym autorem listu
Zalewska, nie komentując listu, słusznie zauważa, że minister nie jest stroną w sprawie. Zapomina jednak wspomnieć o fakcie, że to MEN jest autorem projektu pisma, które ma nauczycieli odwieść od strajku, a dyrektorów od podejmowania negocjacji. Informuje o tym między innymi kujawsko-pomorski wicekurator oświaty Małgorzata Oborska, która zaznacza, że "'Informacja w sprawie prób wszczęcia sporu zbiorowego przez ZNP' została przygotowana w oparciu o materiał roboczy przekazany prze Ministerstwo Edukacji Narodowej". W dalszej części odpowiedzi tłumaczy, że list jest reakcją na "liczne zapytania kierowane do kuratoriów oświaty od dyrektorów szkół, w związku z żądaniami zgłoszonymi przez ZNP".
Naturalnie rodzi się więc pytanie, dlaczego, skoro list ma charakter jedynie informacyjny i został wysłany niejako na polecenie MEN, jego rozpowszechnieniu w szkołach podjęło się 13 z 16 kuratoriów oświaty? - Prawdopodobnie w tych przypadkach biura prawne wojewodów uznały, że materia tego listu jest sprzeczna z literą prawa i zabroniły kuratorom ich rozsyłania. W innym przypadku można byłoby przypuszczać, że, lekceważąc polecenie MEN, kuratorzy ci narażeni są na konsekwencję ze względu na niesubordynację. A nic takiego nie ma miejsca - komentuje prezes ZNP.
Wirtualna Polska zwróciła się do trzech kuratorów z prośbą o podanie powodu, dla którego nie zdecydowali się przekazać listu dyrektorom szkół. Jednak w momencie publikacji artykułu otrzymanie odpowiedzi było niemożliwe, ponieważ każdy z nich przebywa w delegacji.
ZNP reaguje
Autorzy listu przekonują, że spór ma charakter polityczny i ekonomiczny, dlatego zgodnie z doktryną, dyrektorzy szkół nie mają obowiązku przystąpienia do negocjacji. ZNP zaznacza jednak, że ich żądania nie mają nic wspólnego z wywieraniem wpływu na organ rządzący, za to mają na celu zabezpieczenie przyszłości nauczycieli, którzy po wprowadzeniu reformy oświaty mogą stracić swoje stanowiska.
- Tam, gdzie dyrektorzy wycofywali się z negocjacji, reagował ZNP. Informowaliśmy wówczas pracodawcę, że zgodnie z treścią ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, pracodawca nie może nie przystąpić do negocjacji, a jego odmowa negocjacji może mieć konsekwencje prawne. Nasze działania poskutkowały. Dyrektorzy natychmiast wznawiali rokowania - mówi Sławomir Broniarz. - Ten list na pewno dla wielu dyrektorów miał istotne znaczenie przy pierwszej fazie sporu. Wielu z nich wystraszyło się konsekwencji konfliktu z kuratorem oświaty - dodaje.
Decyzję, czy rozpocząć strajk zbiorowy w związku ze zmianami w oświacie, ZNP podejmie na początku marca.