Kunduz: Sojusz nie wyklucza ewakuacji "najemników"
Afgański Sojusz Północny nie wykluczył we wtorek ewakuacji z obleganego przez swe oddziały miasta Kunduz tysięcy zagranicznych najemników, walczących u boku talibów.
Sprawa najemników - w większości sprowadzonych przez binladenowską al-Qaedę Arabów, ale także Pakistańczyków i Czeczenów - jest główną przeszkodą w kapitulacji miasta.
We wtorek rano Sojusz dał talibom trzy dni na poddanie Kunduzu. Rzecznik opozycji Attik Ullah zapowiedział, że jeśli talibowie nie skapitulują w tym terminie, wojska opozycji dokonają frontalnego szturmu na miasto - ostatni bastion talibów na północy Afganistanu.
W tym samym czasie jeden z głównych dowódców opozycji, generał Raszid Dostum poinformował dziennikarza agencji Reutera, iż spodziewa się przybycia do Mazar-i-Szarif na rozmowy w sprawie kapitulacji dwóch dowódców talibańskich z Kunduzu. Omawiane miałyby być warunki bezpiecznego wyprowadzenia wojsk talibów z oblężonego miasta.
Dostum dodał, iż przewiduje amnestię dla tych talibańskich bojowników, którzy złożyliby broń bądź przeszli na stronę opozycji. Prawo łaski natomiast w żadnym razie nie odnosiłoby się do obcokrajowców, walczących u boku talibów.
To właśnie zagraniczni bojownicy islamscy - Arabowie, ale także Pakistańczycy i Czeczeni - nie zezwalają tysiącom talibów na poddanie się wojskom Sojuszu Północnego - podkreślił Dostum. Z obcymi żołnierzami postąpimy zgodnie z międzynarodowym prawem i konwencjami dotyczącymi praw człowieka - zapewnił Dostum.
W Kunduzie pozostaje w oblężeniu około 10 tys. wojsk talibańskich - miasto jest celem niemal nieustannych nalotów amerykańskich i ataków artylerii Sojuszu. (jask)