Kult "Che" Guevary - durny paradoks czy masowa głupota?
Nie rozumiem okazywanego w masowej kulturze uwielbienia dla komunistycznego bohatera i tyrana Ernesta "Che" Guevary. Jest on dosłownie wszędzie - na koszulkach,
portfelach, plecakach, nawet bieliźnie. Czyżby w ten sposób niektórzy chcieli wyrazić swoją pochwałę dla komunizmu? - pyta w artykule Internautka Wirtualnej Polski, Natalia L.
Ostatnio modne stało się wykorzystywanie sylwetki "Che" Guevary nawet wśród artystów. Przykładowo w piosence "List Do Che" zespołu "Strachy Na Lachy". Kompletnie nie rozumiem co Grabaż chciał poprzez swój utwór przekazać. Bo chyba nie pochwałę komunizmu...
Ten kult mówi ludziom, a przede wszystkim ulegającej tej durnej modzie młodzieży, że komuniści byli wprost wzorami do naśladowania. Skoro jest teraz czas na propagandę socjalistycznych bohaterów, to dlaczego poprzestajemy na "Che" Guevarze? Zacznijmy też czcić Lenina - wszak dzięki niemu powstał cudowny rząd proletariatu. Czcijmy Stalina - dzięki terroryzowaniu ludności mieliśmy ZSRR, a te kapitalistyczne świnie nas go pozbawiły. To żałosne...
W szkołach nauczyciele starają się uświadomić młodym ludziom takim jak ja, że komunizm był niszczącym kraj i ludzi ustrojem, który bazował na oszustwie, niesprawiedliwości i powszechnej biedocie. Ale kiedy wychodzimy na ulicę widzimy kogoś w koszulce komunistycznego bohatera, dumnego z osoby, którą nosi na piersi. Młodzież staje przed trudnym wyborem - wybrać wartości wpajane przez nauczycieli i zbuntować się przeciw tej idiotycznej modzie, czy ulec jej i popierać komunizm mimo jego "drobnych" wad.
Natalia L.