Kulisy szczepienia w rządowej agencji. "Osiągnęliśmy krytyczny moment"
Po tym, jak media ujawniły, że w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych zaszczepiono pracowników tej instytucji, pojawiły się głosy, że urzędnicy uruchomili szybką ścieżkę szczepień tylko dla wybranych. Okazuje się jednak, że szczepienia w Agencji były spowodowane trudną sytuacją zdrowotną pracowników. - Mieliśmy krytyczny moment związany z zachorowaniami na COVID-19 - mówi WP prezes Agencji Michał Kuczmierowski.
Przypomnijmy, jak ujawnił TVN24, wszyscy chętni pracownicy Agencji mogli pod koniec marca otrzymać szczepionkę. Miała to również potwierdzić kontrola poselska posłów opozycji Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego.
Wśród zadań realizowanych przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych, która przejęła zadania Agencji Rezerw Materiałowych jest m.in. logistyka akcji szczepień przeciwko koronawirusowi (m.in. dostarczanie szczepionek do punktów szczepień).
Według medialnych doniesień, powołujących się na kierownictwo Agencji, pracownicy mogli się zaszczepić w ramach tzw. grupy zero. Są tam m.in. pracownicy aptek, punktów aptecznych, punktów zaopatrzenia w wyroby medyczne, hurtowni farmaceutycznych, w tym firm transportujących leki. Także pracujący tam personel niemedyczny.
Z naszych ustaleń wynika, że pracownicy Agencji zaszczepili się jednak na podstawie wydanego później (pod koniec marca) rozporządzenia ministra zdrowia. Dokument opublikowany w Dzienniku Ustaw m.in. umożliwiał szczepienie personelu zaangażowanego w zwalczanie COVID-19, w tym pracowników rządowej instytucji.
- Na podstawie tego rozporządzenia zgłosiliśmy się z powodu krytycznej sytuacji w Agencji. Duża część naszych pracowników zajmujących się dystrybucją szczepionek przebywała w ostatnim czasie na kwarantannie, była zakażona koronawirusem. W niektórych naszych zespołach mamy obecnie z tego powodu ok. 25 proc. braków kadrowych - mówi Wirtualnej Polsce prezes Agencji Michał Kuczmierowski.
I jak ujawnia, Agencja próbowała przez ostatnie miesiące radzić sobie z tą sytuacją.
- Przez długi czas udawało nam się zabezpieczać naszych pracowników. Wprowadziliśmy tryb pracy zdalnej, także tryb dwuzmianowy – jedni pracownicy przychodzą na rano, inni na popołudnie. Ale, żeby nie stracić płynności operacyjnej, musieliśmy tych pracowników po prostu zaszczepić. W Agencji pracujemy w dużej mierze w oparciu o tzw. tryb niejawny. Nie da się więc z dnia na dzień pozyskać pracowników na zastępstwo czy uzyskać dla nich dostępu do informacji zastrzeżonych - argumentuje Kuczmierowski.
Szczepienia miały miejsce w niedzielę 28 marca. - Poprosiliśmy kierownictwo szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym o wskazanie terminu, który byłby najmniej uciążliwy dla pozostałych pacjentów. Na 650 pracowników Agencji, na liście do szczepień było 135. Skoncentrowaliśmy się na pracownikach, którzy w Warszawie i okolicach są najbardziej zaangażowani w proces dystrybucji szczepionek. Zaszczepiono m.in. pracowników hurtowni farmaceutycznej w składnicy Agencji w Wąwale, a także z centrali – z biura logistyki, biura rezerw medycznych, biura zakupów, czy biura bezpieczeństwa - mówi WP prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Pytany, jak wyglądały zapisy na listę do szczepień, zapewnia, że priorytetem było zaszczepienie osób, które są niezbędne przy dystrybucji szczepionek.
- Nie robiliśmy żadnej łapanki, nie wpisywaliśmy ludzi na ostatnią chwilę. Mieliśmy krytyczną sytuację w Agencji związaną z zachorowaniami na COVID-19. Decyzja o zaszczepieniu pomogła w zabezpieczeniu ciągłości pracy przy realizacji między innymi Narodowego Programu Szczepień - dodaje.
W opinii posłów opozycji Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego, cała sytuacja stanowi jednak kolejne z obejść harmonogramu szczepień.
- Jesteśmy liderem chaosu. Kolejny przykład łamania przez rząd zasad, które sam ustanowił – mówił w TVN24 poseł Joński.
- Wciąż nie są zaszczepieni seniorzy i osoby chore przewlekle. Takie historie jak te z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych podważają zaufanie do systemu – dodawał poseł Szczerba.
W odpowiedzi prezes rządowej Agencji krytykuje słowa polityków opozycji.
- Mówienie o tym, że skoro pracownicy Agencji się zaszczepili jest równoznaczne z tym, że rząd się szczepi, jest wywołaniem taniej sensacji. Rozumiałbym to, gdybym to ja wepchnął się w kolejkę, przed kogoś uprawnionego bądź osobę starszą. Zresztą sprawdziłem szczepienia naszych pracowników i ponad 1/3 zaszczepionych to osoby uprawnione do zabiegu z tytułu daty urodzenia. Ja osobiście nie byłem w gronie zaszczepionych, niedawno temu ciężko przechodziłem zarażenie koronawirusem i w moim przypadku nie było mowy o szczepieniu - mówi WP Kuczmierowski.