Kulisy schadzek w haremie Silvio Berlusconiego
Co najmniej trzydzieści prostytutek wysłał do rezydencji Silvio Berlusconiego przedsiębiorca Giampaolo Tarantini z Bari na południu Włoch. Tamtejsza prokuratura postawiła mu właśnie zarzut nakłaniania do prostytucji.
16.09.2011 | aktual.: 16.09.2011 06:04
Prokuratura opiera swoje zarzuty na około stu tysiącach nagrań rozmów telefonicznych. Wynika z nich, że Tarantini liczył na wdzięczność premiera, a jej wyrazem miało być ułatwienie mu kontaktów z obroną cywilną i koncernem zbrojeniowym Finmeccanica.
Oficjalnie przedsiębiorca z Bari zajmuje się służbą zdrowia, w tym produkcją protez. Oddzielnym aspektem procederu, określonego przez śledczych jako zorganizowana przestępczość, zajęła się prokuratura w Neapolu. Według niej Silvio Berlusconi miał być szantażowany przez Tarantiniego.
Premier stanowczo temu zaprzecza, zapewniając, że z własnej woli pomagał człowiekowi, który znalazł się w materialnych tarapatach. Pomoc tę szacuje się na sumę 850 tysięcy euro.