PolskaKulisy pracy dla "Szlachetnej Paczki". Poważne oskarżenia wobec księdza

Kulisy pracy dla "Szlachetnej Paczki". Poważne oskarżenia wobec księdza

Pracownicy mieli mdleć, płakać, mieć załamania nerwowe. Taki obraz wyłania się z rozmów z ludźmi, którzy współpracowali z ks. Jackiem Stryczkiem ze stowarzyszenia "Wiosna", które słynie z projektu "Szlachetna Paczka". Ksiądz nie ma sobie nic do zarzucenia.

Kulisy pracy dla "Szlachetnej Paczki". Poważne oskarżenia wobec księdza
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

20.09.2018 | aktual.: 20.09.2018 11:08

O stowarzyszeniu "Wiosna" mówi się od kilku lat. Prócz tego, że znane jest z fantastycznej akcji "Szlachetna Paczka", coraz więcej jest też doniesień o niepokojących zachowaniach jego prezesa - księdza Jacka Stryczka. Sytuację opisał portal Onet.

Jak wynika z relacji pracowników, "ksiądz z pasją testuje na kolejnych współpracownikach techniki mobbingowe".

Krzysztof Lis, który w ub.r. przez sześć miesięcy kierował działem HR w stowarzyszeniu opowiada, że ksiądz Stryczek powiedział mu wprost, że ludzie mają się go bać. - Dla niego okazywanie siły i wzbudzanie lęku stało się sposobem na zarządzanie ludźmi - mówi.

- Co budzi największą panikę? Spotkania z nim - twierdzi kobieta, która pracowała w "Wiośnie" w latach 2016-2017. Relacjonuje, że niektórzy po spotkaniach z księdzem płaczą w łazience a nawet na oczach kolegów.

Inna współpracowniczka opowiada dziennikarzowi Onetu, że widziała, jak Stryczek krzyczał w pracy do jej koleżanki. Trząsł się i był czerwony na twarzy. Wrzeszczał: "Jesteś beznadziejna, nie potrzebujemy takich osób!". - Byłam w szoku - mówi. Wspomina, że jak furia opadła, dał pracownikom dwie minuty "na ochłonięcie".

Osób, które opowiadają o takim zachowaniu księdza, jest więcej. Inna historia brzmi dramatycznie. Jedna z koleżanek miała nawet zemdleć w pracy. Po raz kolejny. Uderzyła się w głowę i trafiła na SOR. Potem mówiła, że przynajmniej odpoczęła od księdza.

Kolejna członkini "Szlachetnej Paczki" twierdzi nawet, że podczas kontroli z urzędu pracy "typowano osoby, które zostały odpowiednio przygotowane do kłamania".

O spotkaniach z pracownikami dowiedział się ks. Stryczek i dyrektor kreatywny "Wiosny" Jakub Marczyński. W e-mailach do redakcji mieli grozić i apelować o odstąpienie od pisania artykułu. Ksiądz prosił nawet wiernych o modlitwę za błądzących i szkalujących dobre imię Paczki na mszy świętej. Mówił wiernym, że zachowanie dziennikarzy jest "karalne".

"'Wiosna' to intensywne doświadczenie". Rozmowa z ks. Jackiem Stryczkiem

- Nikt nigdy nie wystąpił przeciwko mnie z jakimkolwiek zarzutem. Choćby nieformalnie. Pana wizyta i rozmowa to pierwszy taki moment – mówi w rozmowie z Onetem ks. Jacek Stryczek, którego redakcja poprosiła o komentarz do zarzutów stawianych mu przez byłych i obecnych pracowników Stowarzyszenia "Wiosna".

Ksiądz pytany o to, czy jego pracownikom zdarza się płakać w pracy po spotkaniach z nim lub dyrektorami stwierdził, że "płacz jest wyrazem smutku lub radości". - Tak, zdarza się. Jeśli widzimy takie sytuacje, reagujemy – mówię tu za siebie, ale jest to też wyraz kultury organizacyjnej naszego zespołu - tłumaczy ks. Jacek Stryczek. Przyznaje, że "stres wywołany dużą odpowiedzialnością za to, co robimy, jest nieodłącznym elementem naszej pracy".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (374)