Kuchiński: w PiS nie ma "zakonu"
Marek Kuchciński zaprzeczył, że w PiS istnieje grupa skupiająca byłych polityków PC (nazwana "zakonem" przez Kazimierza Marcinkiewicza w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej"), która ustala różne rzeczy np. stanowisko wicepremiera dla Przemysława Gosiewskiego, czy odejście Marcinkiewicza. Nie ma takich spotkań – powiedział szef klubu PiS w audycji "Salon Polityczny Trójki".
12.06.2007 16:14
Michał Karnowski: był Pan w PC, w latach 1990-1999. A - jak mówi Kazimierz Marcinkiewicz - politycy PC zachowują się jak pewnego rodzaju zakon.
Marek Kuchciński: a znam. Tak. To był wywiad z panem Marcinkiewiczem w "Rzeczpospolitej". Ale ja dementuję te informacje. Zresztą rozmawiałem na ten temat z Kazimierzem Marcinkiewiczem.
I co powiedział? Wycofał się?
- Umówiliśmy się na rozmowy o różnych sprawach związanych z naszą współpracą, gdy następnym razem przyjedzie do Polski.
Jest tak rzeczywiście, że taka grupa, której wydaje się to, cyt: "że wszystko wygrała i złapała Pana Boga za nogi”, ustala pewne rzeczy. Podobno np. fakt, że wicepremierem zostanie pan Przemysław Gosiewski został już dawno temu ustalony. Tam ustalono też odejście Kazimierza Marcinkiewicza.
- Zdecydowanie dementuję te informacje. To są informacje nieprawdziwe. Nie ma takich spotkań.
A nie spotyka Pan się z tymi, którzy w PC byli od zawsze? Pan Ludwik Dorn, pewnie pan Putra, pan Lityński - jest kilka nazwisk.
- Z braku czasu niestety moje życie prywatne jest ograniczone do raz w tygodniu, czasami raz na dwa tygodnie wyjazdów do domu i spotkań, najczęściej w nocy, czy wieczorem z rodziną.
Bo to siedzicie i knujecie, jak rozumiem.
- Tu cały czas trzeba być na użytek różnych spotkań i działań publicznych. A jeżeli chodzi o PiS, to mamy bardzo czystą, ze statutu naszej wewnętrznej konstytucji, wynikającą sytuację. Owszem, spotykamy się często – co najmniej raz w tygodniu spotyka się komitet polityczny.
Ale skąd w takim razie pełne rozgoryczenia słowa byłego premiera?
- I dlatego też zadzwoniłem do Kazimierza Marcinkiewicza, prosząc go, proponując spotkanie, żebyśmy omówili sprawy, bo być może z perspektywy swojej ma inne doświadczenia. A jestem przekonany, że jeżeli opierał się na jakichś informacjach, to te informacje były nieprawdziwe. I stąd, trzeba po prostu porozmawiać o tym.
W Programie I Polskiego Radia premier Jarosław Kaczyński mówił, że to jest rozbijanie partii, że go to bardzo martwi. Pan też tak ocenia te słowa?
- Wydaje mi się, że Kazimierz Marcinkiewicz mówił to, używając może jakichś skrótów myślowych.
Powtórzył to dwa razy.
- Ale mówił mi przez telefon, że tego, co zostało wydrukowane nie miał na myśli.
Ale mówił też o tym w TVN24.
- No to ja nie wiem. Jeżeli te jego słowa potwierdzą się, to rzeczywiście mogę podzielić pogląd premiera, że to nie służy umacnianiu życia publicznego i jedności PiS.
Może jednak coś w tym jest? Może te mechanizmy demokratyczne nie działają? Sam Kazimierz Marcinkiewicz mówi, że już jest poza polityką. Straciliście popularnego polityka.
- To jest jego osobisty wybór. A szkoda, bo miał propozycję zostania w rządzie. Natomiast to wprost przeciwnie, demokracja - moim zdaniem - umacnia się, nawet może w niektórych sytuacjach widzimy aż przesyt demokracji.
href=http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/default.aspx?id=8970 target=_new>cały wywiad