Kuba Wojewódzki: wierzę, że mogę zmieniać świat na lepsze
Są ludzie, którzy uważają, że ciągle można na mnie zarobić. Już mam ofertę z innej stacji radiowej. Nie wiem, czy cieszyć się jako Polak, czy już Polsce współczuć - powiedział Kuba Wojewódzki w rozmowie z Jackiem Żakowskim w tygodniku "Polityka". Zapewniał jednak, że dla niego popularność jest "narzędziem, a nie celem". - Wierzę, że mogę zmieniać świat na lepsze swoją metodą uprawiania humoru i słowa i staram się jak umiem - przekonywał.
04.07.2012 | aktual.: 04.07.2012 09:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wojewódzki kolejny raz tłumaczył, że audycja radiowa w której w niewybredny sposób żartował z Ukrainek to "nie program publicystyczny, ale słuchowisko w oparach absurdu". - Rozumiem, że może nie wszyscy czują się dobrze w poetyce takiego absurdu, ale przecież mówimy o pretensjach do niszowego programu w niszowej radiowej stacji - stwierdził dziennikarz.
Zdaniem Wojewódzkiego, Polakom po prostu brakuje poczucia humoru. - Naszym sportem narodowym jest wyścig z nagonką. Wyścig, kto lepiej opisze, jakimi nihilistycznymi bydlętami jesteśmy. Zanim zaczniemy mówić o wolnościwolności słowa, pomówmy o wolności myślenia - przekonywał.
W ocenie dziennikarza, w Polsce wybuchła "medialna histeria na temat programu". - Prawie wszyscy omijali fakt, że przedrzeźnialiśmy "prawdziwych Polaków". Nawet KRRiT zaczęła interpretować satyrę. Ten żart był kiepski, skoro okazał się niezrozumiały. Ale czy wnioskiem z dyskusji o granicach formy i jazdy satyryków po bandzie powinno być zamykanie stacji? - bronił się Wojewódzki.
Zapewnił także, że chętnie przeprosi "wszystkich, którzy poczuli się dotknięci, ale nie da satysfakcji tym, którzy uwielbiają się pławić w narodowym patosie wedle hasła: "kogo byśmy tu dzisiaj zglanowali, żeby upuścić trochę zalewającej nas żółci". - Ja przepraszam bez żadnego "ale". Czuję, że przegięliśmy. Ale nie chce przepraszać jako rasista, ksenofob, szowinista, który się zdemaskował. Chcę przepraszać jako zawodowy błazen, któremu żart się nie udał - powiedział. Przekonywał także, ze dla niego popularność jest "narzędziem, a nie celem". - Wierzę, że mogę zmieniać świat na lepsze swoją metodą uprawiania humoru i słowa i staram się jak umiem - powiedział.
Na koniec stwierdził, że on po prostu "nie mieści się w niektórych głowach kulturowo". - Jeśli 50-letni facet prowadza się z 20-letnimi pannami, ma odrobinę za dużo kasy, jeździ luksusowymi autami, ma kilometrowy apartament w Warszawie i ciągłe oferty pracy, to każdy chce go ustrzelić - uważa Wojewódzki.