Kuba oskarża USA o kłamstwa. Amerykanie twierdzą, że padli ofiarą ataków akustycznych
Według ministra spraw zagranicznych Kuby Brona Rodrigueza osoby, które twierdzą, że są ofiarami tajemniczych ataków na ich zdrowie, celowo kłamią. Szef MSZ stwierdził, że nie ma żadnych dowodów w tej sprawie.
Po koniec września USA wycofały ponad połowę personelu ze swojej ambasady w Hawanie. W maju 2016 r. amerykańscy dyplomacji zaczęli skarżyć się na różne neurologiczne dolegliwości, jak utratę słuchu, nudności, zawroty głowy, a nawet niewielkie uszkodzenie mózgu. U części osób objawy pojawiały się stopniowo, ale niektórzy pracownicy utrzymują, że pojawiły się one nagle.
Sprawę miało wyjaśnić FBI, ale na razie niczego nie ustalono. – Zespoły agentów FBI cztery razy przyjechały na Kubę i dotąd nie przedstawiły wniosków, ani hipotez dotyczących tajemniczych ataków akustycznych – powiedział Brono Rodriguez.
Cytowany przez portal cbsnews.com szef kubańskiego MSZ Brono Rodriguez oświadczył, że przeprowadzone śledztwo na najwyższych szczeblach niczego nie wykazało. Według niego USA znalazły sobie pretekst do ochłodzenie dwustronnych relacji, które za czasów prezydentury Baracka Obamy zaczęły się ocieplać.
Zobacz też: USA i Kuba oficjalnie wznowiły stosunki dyplomatyczne po 54 latach przerwy
Według kubańskiego ministra spraw zagranicznych rząd w Hawanie nie wiedział o tajemniczych atakach na personel ambasady USA. Według niego różne objawy wśród amerykańskich dyplomatów mogą świadczą, że są różne przyczyny ich pogorszenia stanu zdrowia.
W odpowiedzi na tajemnicze ataki na amerykańskich dyplomatów USA zdecydowały się na wydalenie z kraju 15 kubańskich pracowników ambasady. Decyzję tłumaczono tym, że jest to amerykańska odpowiedź na brak działań kubańskich władz mających chronić dyplomatów na wyspie.