Których prac nie można łączyć z mandatem posła?
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek podkreśla, że mandatu posła nie można łączyć z pracą w samorządzie, w administracji rządowej, czy też innej administracji publicznej, np. w Kancelarii Prezydenta.
09.11.2007 | aktual.: 09.11.2007 14:45
Mandat posła można jedynie łączyć ze stanowiskiem sekretarza stanu i ministra, również premiera. Cała reszta jest wykluczona. Nie można być jednocześnie też sędzią, prokuratorem i posłem lub senatorem - powiedział Winczorek.
Jak zauważył konstytucjonalista, mandat parlamentarny może być łączony z pracą np. na uczelni, w biznesie, czy redakcji jakiegoś pisma.
Marszałek Bronisław Komorowski zasugerował Janowi Ołdakowskiemu (PiS) 4-letni urlop z funkcji dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego z uwagi na pełnienie mandatu poselskiego. Sam poseł powiedział, że chce dalej kierować muzeum, a decyzję w sprawie pełnienia przez siebie mandatu poselskiego pozostawia marszałkowi Sejmu.
Z kolei dwie posłanki PiS Nelly Rokita i Lena Dąbkowska-Cichocka zrezygnowały ze stanowisk społecznych doradców prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jednak krytycznie odniosły się do stanowiska przedstawicieli Kancelarii Sejmu, którzy uznali, iż mogą one stracić mandaty poselskie, jeśli pozostaną społecznymi doradcami prezydenta.
Winczorek mówiąc o sprawie Ołdakowskiego podkreślił, że jeśli muzeum jest jednostką samorządową, a co za tym idzie jego szef jest urzędnikiem samorządowym, to raczej nie może łączyć tej funkcji z mandatem poselskim.
Odnosząc się do spraw doradczyń prezydenta, ekspert uznał za "niezrozumiałą" konstrukcję urzędnika społecznego. Dziwne mi się wydaje, że ktoś może być społecznym ministrem, bo tak się na ogół tytułuje takie osoby - powiedział.
Według niego, jeżeli przysługiwały im kompetencje i przywileje jakie przysługują podsekretarzom stanu w Kancelarii Prezydenta, to nie mogły łączyć mandatu poselskiego z tą funkcją.
Jednak - jak dodał - jeśli były doradczyniami "z doskoku", bez żadnych urzędowych zobowiązań, to nic nie stało na przeszkodzie, by były i posłankami, i doradczyniami.
Dziwne jest to, że jest się urzędnikiem społecznym. To niezrozumiała konstrukcja. Trzeba jasno powiedzieć, czy jest się urzędnikiem w tej randze, czy się nie jest - podkreślił prof. Winczorek. Zauważył, że w takim przypadku nie decyduje o tym to, że ktoś otrzymuje bądź nie otrzymuje pensji.